Moja pierwsza styczność z twórczością pani Katarzyny Bondy przeszła dla mnie jakby bez echa. Lata temu, gdy dorwałam w łapki „Zbrodnię niedoskonałą”, jako niedoszła profilerka, z zafascynowaniem spijałam słowa z kart książki, myśląc tylko o jednym: Bogdan Lach jest wielki. Fakt, że słowa spisała i uporządkowała, wtedy jeszcze „jakaś dziennikarka”, nie zrobił na mnie wrażenia. Obcowałam ze wspomnieniami kogoś, kto osiągnął to, co w Polsce wydawało się nieosiągalne – profilował zawodowo.
Lata minęły. I nagle zrobiło się głośno o pewnej Królowej Kryminału. Katarzyna Bonda – coś mi to mówi – myślałam. I skojarzyłam, choć nadal nie robiło to na mnie wielkiego wrażenia. Lubię kryminalne zagadki, ale częściej jednak dryfuję bardziej w kierunku mrocznego thrillera, niż klasycznego kryminału. Od postaci pani Katarzyny jednak nie mogłam się opędzić – co chwilę pojawiała się na mojej fejsBóg-owej tablicy, zachwycała swą urodą (zawsze podziwiałam kobiety o mocnych rysach!) i, mówiąc wprost, marketingiem. Zaskakujące?
Niezupełnie. Jako osoba pisząca zafascynowana jestem tak zwanym wizerunkiem „Amerykańskiego pisarza”. Wiecie, takiego który wychodzi do ludzi, jest odrobinę kontrowersyjny, ma wokół siebie tłum wiernych fanów. Takiego w stylu Richarda Castle’a czy bohatera „Californication” (o jego sile świadczy choćby fakt, że nigdy serialu nie oglądałam, a wiem kto tam sobie pisze). Można pisać najlepsze książki, ale w XXI wieku bez charyzmy i promocji – ciężko je sprzedać. Poza tym jako osoba tworząca w „literackiej niszy” z jeszcze większym zaangażowaniem podglądam takie wyraziste osobowości. Fascynują mnie silni ludzie. Do tej pory najciekawiej promował się Kuba Ćwiek. Można go lubić lub nie, ale jednego nie da się mu odmówić: nie ma osoby, która liznęłaby fantastykę i nie wiedziała o jego istnieniu. Bo promuje się jak gwiazda rocka, a nie klepie w kącie w klawiaturę z nadzieją, że ktoś go dostrzeże. Nie mówię, że to złe – mówię, że to nie dla mnie.
Teraz pojawiła się taka-tam Bonda. Zupełnie znikąd – jej nazwisko było kojarzone, ale jednak w wąskim gronie. I błyskawicznie zaczęła podbijać media. Z zafascynowaniem obserwowałam jej „tablicę” i zawsze byłam pod wrażeniem. Zdjęcia, komentarze, stosunek do fanów – wszystko idealne. Dopracowane, ale – co istotne – niewymuszone.
Pierwszego „świadomego” zetknięcia z twórczością pani Katarzyny doświadczyłam niedawno. Upolowałam na promocji „Florystkę”. Z ciekawością zaczęłam czytać… I nie mogłam się oderwać. Jak już pisałam w którejś notce – „Florystka” zachwyca. Najpierw zaskakuje minimalistycznym stylem narracji, a potem wciąga bez reszty.
Gdy wiec usłyszałam o promocji „Okularnika” – o autorce jeżdżącej po Polsce wystylizowanym autem i rozdającej książki – nikogo chyba nie zdziwi, że MUSIAŁAM tam być.
Trochę z fascynacją, trochę z niepewnością. Z małą domieszką strachu. Bo czy pani Bonda okaże się tak przebojowa, jak wydaje się w Internecie? Czy to tylko dobry marketing, czy w pełni dopracowana strategia będąca odwzorowaniem charakteru autorki?
Powiem tak: minęło kilka dni, a ja ciągle nie mogę wyjść spod wrażenia. Pani Katarzyna ma tak niesamowitą charyzmę, że człowiek nieśmiały mógłby się grzać w niej stojąc tylko obok. Ta kobieta zasługuje na swój tytuł – nie tylko z uwagi na świetne książki, ale właśnie z uwagi na to, że koronowane głowy muszą mieć osobowość.
I jedyne co mnie zawiodło to poznańscy fani. Naprawdę Was tak mało? Na spotkaniu autorskim w Empiku ludzi pojawiło się niewielu. Ważne jednak, że ci, którzy przyszli, będą nieść dalej jedno, konkretne stwierdzenie: było genialnie. Bo pani Bonda to nie tylko osobowość, ale też niezmierzone pokłady gadulstwa, którego chce się słuchać. A i ja się czegoś nauczyłam: że jak zakopać trupa, to tylko głęboko w lesie, sześć metrów pod ziemią…
huhu powinnam chyba też zerknąć 🙂 !
http://coeursdefoxes.blogspot.com/
♥
Hej. Przypadkowo natrafiłam na Twojego bloga i jeszcze nie orientuję się we wszystkim, ale muszę to napisać co pewnie już milion razy słyszałaś i czytałaś, jesteś ogromną motywacją. Czytając Twój krótki życiorys na blogu, oglądając zdjęcia i obserwując posty – emanuje od Ciebie ogromna siła, pewność siebie i charakter. Wiele osób użala się nad swoim losem ( mi często się to zdarza ), nie umie brnąć tam gdzie chce, a Tobie się to udało pomimo utrudnień. Wielki, a nawet ogromny szacun!
Pozdrawiam i oczywiście dołączam do obserwatorów.
P.S też lubię pisać 😉
Zostawiam ślad po sobie
http://hoydenn.blogspot.com
Przygotowuję się psychicznie na powieść Bondy, bo jako aspirujący grafoman czytałam jej poradnik pisarski i zorientowałam się, że autorka rzeczywiście zna się na rzeczy. Nie zgadzam się z nią tylko w jednym – ja wolę nieco krótsze książki :).
Generalnie dzięki za interesującą wiadomość!
trzylinie.blogspot.com
Zazdroszczę przede wszystkich czasu na czytanie książek! Już nie moge się doczekać kiedy będę miała choć chwilkę żeby coś poczytać
Nie miałam okazji zapoznać się z twórczością tej autorki, ale może uda mi się gdzieś dostać jej książkę. 🙂
W Łodzi też wszystko fantastycznie się udało! 🙂 Pani Katarzyna to przemiła kobieta i nie mogę się doczekać kiedy zapoznam się z jej twórczością… 🙂