Sylwia Błach

projekt i wykonanie: Sylwia Błach

Nie będzie dodruków! Ważne!

Wczoraj niechcący wywołałam trochę większe zamieszanie na moim fanpage’u, niż planowałam. Po dwóch tygodniach życia w nadziei i walki za pomocą maili dotarło do mnie definitywnie, że zostałam oszukana przez swojego wydawcę. Powtórzę więc to, co ogłosiłam wczoraj – dodruków książek już nie będzie.

Błyskawicznie wykupiliście wczoraj ostatnie egzemplarze „Strachu”. Jedyna nadzieja w tym, że gdzieś na półce odnajdę jakąś zagubioną sztukę – ale nie radzę Wam na to liczyć zbyt mocno, bo wczoraj przekopałam biblioteczkę. Od tej pory każdy, kto chce przeczytać „Strach” musi radzić sobie na własną rękę – szukając w bibliotekach lub pożyczając od znajomych.

Trochę lepiej wygląda sprawa z „Bo śmierć to dopiero początek”. Zostało mi w domu kilkadziesiąt egzemplarzy i będę je sukcesywnie wyprzedawać. Na Allegro założyłam aukcje – odsyłam tam każdego chętnego. I radzę się pospieszyć, bo od wczoraj szaleńczo wzrosło tempo sprzedaży.

Gdyby to nie była smutna wiadomość, to bym się śmiała, że nie ma lepszej promocji od nadchodzącej katastrofy…

A teraz do rzeczy – dlaczego właściwie twierdzę, że mnie oszukano i dlaczego ogłaszam koniec dodruków?

Około półtora miesiąca temu zamówiłam dostawę książki „Strach”. Zapłaciłam za nią (księgarnia nie dopuszcza płatności przy odbiorze) i czekałam… Czekałam… I się nie doczekałam. Nie ma ani moich zamówionych książek, ani pieniędzy. Wysłałam do nich kilkanaście maili. Najpierw chciałam się dowiedzieć co się dzieje, potem rozważałam już otwarcie zgłoszenie sprawy na policję – nic, zero odpowiedzi. Dlatego tutaj Was ostrzegam – nie zamawiajcie nic przez księgarnie w Radwanie!!

Z drugiej strony zastanawia mnie czy nikomu nie przysyłają książek? Gdyby ktoś z Was w ostatnim czasie coś tam kupował i jakimś cudem – dostał to – będę wdzięczna za informację. Aczkolwiek raz jeszcze podkreślam – odradzam!

Zaczęłam czytać informacje w Internecie i dowiedziałam się, że nie jestem jedyna. Wydawnictwo to ma pozakładane sporo spraw o oszustwa. Ludzie wygrywają, ale pieniędzy i tak nie odzyskują. Nigdy nie wierzę stuprocentowo Internetowi, ale opisane sytuacje są tak podobne do mojej, że musi być w nich chociaż ziarnko prawdy.

Oczywiście może zdarzyć się taki cud, że po tej notce nagle się odezwą. Ale nie cofnę swoich słów – w umowie są jasno określone terminy w jakich książki mają być wysłane. Ponadto żaden szanujący się Wydawca nie powinien ignorować moich maili. Zresztą, powiem Wam szczerze, że w taki cud wierzyłam jakieś pół roku temu, gdy zaczęły się pojawiać pierwsze problemy… Teraz już przestałam.

Dodam tylko że z innych warunków umowy także się nie wywiązali. Nie będę Was wtajemniczać w szczegóły, ale nie dostałam żadnej z zagwarantowanych mi informacji czy zwrotów. Piszę to by ostrzec osoby, które rozważają nawiązanie współpracy z tym „wydawcą”.

I to właściwie tyle. Jeszcze przez kilka lat obowiązuje mnie umowa wydawnicza, ale mam dziwne wrażenie, że jej unieważnienie nie będzie trudne. Zachęcam Was do kupowania „Bo śmierć…” – póki jeszcze jest. Rozważałam jej ponowne wydanie, u kogoś innego, ale nie jestem przekonana do tego pomysłu. Może się zastanowię jeśli pojawi się ktoś chętny, nie wiem. Póki co staram się pracować nad bieżącymi projektami.

Byłam wściekła o to jak zostałam potraktowana, ale już minęło. Jak to znajoma się śmiała „Witam w gronie rozdziewiczonych przez wydawców!”. Coś w tym jest. Pierwsze koty za płoty. Z kolejnymi współpracami będzie lepiej. Musi 🙂 Pocieszam się też stwierdzeniem, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło… Gdybym nie zaryzykowała, to książka, która zbiera dobre opinie by do Was nie trafiła. Ja bym się nie pokazała, nie zdobyłabym cudownych Czytelników. Nawet w złych sytuacjach trzeba odnajdywać pozytywy.

A w międzyczasie można zacząć praktykować laleczki voodoo… 😉

13 komentarzy

  • Anonimowy

    Na facebook'u można znaleźć stronę "Pozwać Radwan do sądu". Grupa jest już po pierwszej sprawie sądowej, czekamy na wynik. Niedługo druga. Jest nas ponad 80 osób. Jeżeli wejdziesz na stronę Radwanu zobaczysz, że zmienił się adres i poznikało wiele rzeczy.

  • Co za… okropieństwo! Nie wiem, jak można tak postąpić. "Rozumiem" jeszcze zwykłą wymianę na jakimś portalu z jakimś użytkownikiem, choć to też dla mnie niedopuszczalne, ale żeby wydawca był nikim innym jak oszustem i złodziejem! Nie mieści mi się to w głowie! Trzymam kciuki za jak najlepsze dla Ciebie rozwiązanie tej sprawy.

    I trzymam kciuki za nowe współprace z innymi wydawcami. Mam nadzieję, że będą bardziej uczciwi. A z czasem dodruki na pewno się przydadzą, bo książki naprawdę są tego warte. 🙂

    • blach

      Dzięki za ciepłe słowa 🙂 W tym momencie na dodruki nie mam wpływu – może kiedyś coś się zmieni. Na tę chwilę działam na bieżąco.

      I raz jeszcze dzięki za wsparcie, to naprawdę dużo znaczy!

  • Kilka moich znajomych wydało książkę w Radwanie, teraz z tego co wiem kilku autorów wniosło sprawę do sądu, mają zamiar walczyć, bo słyszałam że były jakieś problemy z wypłatą wynagrodzeń itp. (był nawet o tym reportaż w uwadze albo interwencji, nie pamiętam już dokładnie). Książki "przestały być oficjalnie w sprzedaży", więc można powiedzieć, że zamówiłaś dostawę czegoś, co już według Radwana nie istnieje, chociaż z ich strony internetowej wynika coś zupełnie innego. Oszuści. Oszuści wszędzie.

    • blach

      Zamierzam, spokojnie. Nie odpuszczę, choć nie wierzę w odzyskanie kasy. Jedynie zrobię to dla czystego sumienia. Ale w tym tygodniu mam ważniejsze sprawy na głowie.

    • I nie powinnaś odpuszczać! Nawet jeśli masz małe szanse na odzyskanie pieniędzy to i tak walcz, nie można popuszczać tego rodzaju oszustom, którzy próbują dorobić się na pisarzach (moim zdaniem to obrzydliwe).

Leave a Comment

Skip to content