Sylwia Błach

projekt i wykonanie: Sylwia Błach

CH Posnania dostępne dla niepełnosprawnych – serio?!

Posnania to nowa galeria handlowa na mapie Poznania. Wokół jej otwarcia toczyły się bitwy i krążyły legendy – w końcu Poznań galeriami stoi. Kupiec Poznański, Galeria Malta, Stary Browar, Galeria MM, Pestka, Plaza, City Center – żeby wymienić tylko te największe. Nic zatem dziwnego, że wokół olbrzyma, jakim jest Posnania, toczyły się spory. Galeria ostatecznie powstała nic sobie nie robiąc z panującego zamieszania i już w pierwszych dniach ściągnęła do siebie tłumy.

Ja, jako osoba studiująca na Politechnice Poznańskiej, oddalonej od Posnanii o dosłownie kilka minut, zobaczyłam w nowej galerii fajne miejsce, by wyskoczyć na obiad czy zrobić zakupy w przerwie od zajęć. Wybrałam się więc na tak zwane „zwiedzanie”… i jestem porażona.
Ja rozumiem, że w starym budownictwie ciężko o przystosowanie niektórych elementów. Z trudem, ale potrafię zrozumieć, że kiedyś nie myślano o tym, czy osoba na wózku sięgnie do przycisków i czy poradzi sobie z drzwiami. Ale żeby nowy budynek pełen był tylu podstawowych bubli? To mi się w głowie nie mieści.

Zacznijmy od mojego, że tak zażartuję, ulubionego tematu – windy. Panele z przyciskami na zewnątrz wind umiejscowione są na tej wysokości, na której widać na zdjęciu. Żeby było weselej – pod wieloma spośród nich stoi kosz na śmieci. By dosięgnąć do przycisku z pozycji wózka, kosz należy przestawić. 
Spostrzegawcze oko zauważy, że zdjęcie kosza i zdjęcie przycisków pochodzi z różnych pięter – niestety, w obu przypadkach przyciski są na tej samej wysokości. I teraz pytanie: co robi tam moja dłoń? 
Już tłumaczę!
Różne choroby charakteryzują się różnymi cechami, ale dość częstym problemem wśród wózkersów są słabe ramiona. Na zdjęciu trzymam łokieć oparty na podrączce, jest to zatem maksymalny zasięg mojej ręki, gdy nie podniosę ramienia. Do przycisków – ledwo dosięgam. To chyba najczęstszy problem z jakim się spotykam, a osoby, którym o nim mówię, dziwią się, że osoba na wózku łapy nie wygnie, nie podniesie, nie zacznie tańczyć kankana. No, może z tym ostatnim przesadziłam, ale faktem jest, że gdyby ktoś miał trochę krótsze ręce od moich lub niższy wózek i osłabione mięśnie ramion – przycisk przywołujący windę jest poza jego zasięgiem.

Kolejny bubel znajduje się w windach. Widzicie te barierkę na dole, oddaloną o dobre kilka(naście?) centymetrów od ściany? Znacząco utrudnia ona manewrowanie wózkiem przy panelu z przyciskami. Tutaj już co prawda przyciski są niżej i sięgnięcie do nich nie powinno sprawiać takich trudności, ale nadal rozwiązanie jest, delikatnie mówiąc, pozbawione sensu.

Gdy już najeździłam się windami (szaleństwo!), przyszła pora na kawę. Na powyższym zdjęciu widać przeszklony korytarz prowadzący wzdłuż pawilonu restauracji „DiningVillage”. Te drzwi, otwierające się automatycznie, wzięłam za dobrą monetę.

I znowu się pomyliłam. Do każdej z restauracji bądź kawiarni wchodzi się przez ręcznie otwierane drzwi. Mają one odpowiednio nisko uchwyty, a ja na ogół nie mam problemu z otwarciem drzwi, jeśli tylko mam miejsce na wymanewrowanie wózkiem (a tu tego miejsca jest pod dostatkiem), sądziłam więc, że kawa jest tuż, tuż, o krok. Przeliczyłam się. Po szarpaniu się z drzwiami trzech losowo wybranych kawiarni z rezygnacją wróciłam do głównego korytarza Posnanii. Nie wiem czy to kwestia ciężaru drzwi czy siły magnesów ich trzymających, ale ja, rzadko mająca problemy w tym temacie, drzwi ruszyć rady nie dałam.

Po co wymyślić designerski pawilon, jeśli wejście do niego jest tak utrudnione?

Kolejnym punktem, na który zawsze zwracam uwagę, są mapy interaktywne. Jak ja tęsknię za czasami, gdy mapa była mapą, narysowanym na ściance planem galerii! Teraz nie, w celu ułatwienia życia, trzeba macać, klikać, dotykać… Tylko zaraz, jak to zrobić, gdy siedzi się na wózku? Patrząc na poniższe zdjęcie, widzę, że trochę perspektywa się zaburzyła i wydaje się, że jakbym się uparła, to do miejsca wskazywanego przez strzałkę, bym dosięgnęła. Niestety, pulpit jest nie tylko wysoki, ale też dziwnie powyginany, więc choćbym niewiadomo ile pary w sobie miała, to bez wstania – szans nie miałam.
A co strzałką pokazuję? Przycisk wyznaczający trasę dla osoby poruszającej się na wózku. Magia!

Lubię nowoczesne galerie handlowe nie tylko z uwagi na moje zamiłowanie do zakupów, ale także fakt, że wiele z nich ma strefy, w których można naładować telefon czy popracować. Jako osoba funkcjonująca w ciągłej podróży, często z telefonem czy komputerem pod pachą, szczególnie cenię sobie wszelkie strefy pracy, gdy czekam na pociąg czy kolejne spotkanie.
Posnania wyszła naprzeciw moim oczekiwaniom – working zone kusi, aż miło! Zaraz, miło?

Mam ochotę walnąć największym stereotypem świata: przecież wózkers, jako pasożyt społeczny, nie pracuje! A fuj!
Na szczęście ja w stereotypy nie wierzę, ale w centrum handlowym Posnania sobie raczej nie popracuję. Strefa pracy została wyposażona bardzo ładnymi i designerskimi meblami VOX. Serio, podobają mi się te powyginane stoły do pracy i niskie stoliki otoczone kanapami. Co jednak z tego, skoro stół ma taki projekt, a pomieszczenie tak mało przestrzeni, że ja moim elektrykiem za bardzo nie widzę opcji, by się tam wygodnie ulokować? 
Okey, ktoś powie, że się czepiam, bo to drobiazg. I zgadzam się, że to drobiazg. Ale podróżowanie po Europie nauczyło mnie, że najfajniejsze są te miejsca, które są dostępne, a nie przystosowane. Miejsca, które projektując, myśli się o jak największej liczbie użytkowników końcowych, a nie najpierw coś tworzy, a potem kombinuje jak to przystosować. Różnica zdaje się być niewielka, ale w codziennym funkcjonowaniu, okazuje się ogromna.

By nie było, że tylko narzekam: zarówno rozpiski gdzie jest najbliższa toaleta, jak i strefy odpoczynku, są zrobione w porządku. Co prawda zdziwiłam się, gdy stojąc przed rozpiską z poniższego zdjęcia, odwróciłam się i najbliższą windę miałam za plecami, a nie tam gdzie strzałka wskazuje – hen, hen, przed sobą, ale po co mi zaraz strzałka do tej najbliższej, skoro mam czas, galerię trzeba całą zobaczyć (heheszki).

W strefie odpoczynku gniazdka są na moim zdaniem idealnej wysokości – tu marudzić nie będę. Z sięgnięciem po reklamową gazetkę też nie miałam problemu. Można czilałtować i czytać (ustaliliśmy już, że wózkers nie pracuje, więc ma na to czas, prawda?).
Gdy już straciłam wiarę, że coś pozytywnie mnie zaskoczy, trafiłam do info punktu. Jak widzicie: centrum handlowe Posnania oferuje usługę asystenta osoby niepełnosprawnej. Wow! Nie spotkałam się z tym wcześniej, uradowana więc spytałam na czym ta usługa polega.
Po pierwsze: zamówić ją trzeba dobę wcześniej. W tym miejscu mam ochotę spuścić zasłonę milczenia na temat, ale powiedzmy, że rozumiem, że muszą zawołać przeszkolonego pracownika, a nie mają go na pełen etat…
A gdzie tam! Nie ma żadnego przeszkolonego pracownika. Usługę świadczą „zwykli” pracownicy, ci sami, którzy siedzą na info punktach. Pomogą w przeniesieniu zakupów czy pomieszczaniu się po galerii. Z tego co się dowiedziałam, pomogą nawet w przebieralni. Nie znają jednak języka migowego, nie znają alternatywnych form komunikacji. Zapomniałam spytać czy wiedzą chociaż jak pchać wózek aktywny lub czy znają savoir-vivre, ale boję się, co bym usłyszała.
Mam więc wrażenie, że osoba, która naprawdę potrzebuje asystenta – niemówiąca, niekomunikatywna, ruchowo niesprawna – nie skorzysta z niego, ponieważ asystenci nie są przeszkoleni do „trudnych przypadków”. Natomiast ja mogę co najwyżej poprosić o pomoc w przeniesieniu zakupów do samochodu, gdy zapragnę kupić coś epicko dużego. Ewentualnie gdy uprę się, że wbijam do kawiarni w DiningVillageo. I to jest fajne. I to muszę zgłosić z dobowym wyprzedzeniem.
Na sam koniec, króciutko, chcę zwrócić uwagę na design. Uwielbiam miejsca piękne i od Posnanii oczekiwałam, że taka będzie. W mediach pojawiały się hasła, że powstaje nowa galeria na miarę Starego Browaru, najbardziej designerskiej galerii w Poznaniu (a kto wie, czy nie w Polsce). Niestety – Posnania wygląda jak każda inna galeria handlowa. Co prawda trochę ją ratują dekoracje – tymi lewitującymi drzewami byłam szczerze zachwycona – ale to za mało, by tak przeciętne wnętrza uznać za wyjątkowe. 

  

Reasumując, uważam że Centrum Handlowe Posnania pod względem przystosowania dla osoby na wózku, w szczególności osoby słabszej, to bubel. Niby wszystko jest, ale zrobione tak, żeby było, a nie, żeby było dobrze. Chciałam jeszcze pokazać Wam toalety, ale niestety: gdy tam byłam, najbliższa toaleta dla niepełnosprawnych była nieczynna (coś im z rury kapało), a na szukanie kolejnej czas mi nie pozwolił. Osobiście chciałabym też przeczytać opinię osoby niewidomej czy niedosłyszącej jak w galerii tej się czuje. Ja na podłodze nigdzie nie wypatrzyłam ścieżek dla osób niewidomych ani żadnych innych udogodnień, ale mówię wprost: nie mam z tymi dysfunkcjami do czynienia na co dzień, więc być może nie wiem na co patrzeć.

Upieram się jednak, że architekt, który projektuje takie miejsce, na co zwrócić uwagę wiedzieć powinien. By nowopowstały budynek był dostępny dla każdego, kto ma ochotę spędzić w nim trochę czasu. I wydać pieniędzy, bo przecież bez klientów, galerie handlowe nie miałyby prawa istnieć.

9 komentarzy

  • Anonimowy

    Wprawdzie wypowiem się jako osoba pełnosprawna, ale noszę od lat okulary i mam dość grube szkła. I niestety przyznam się, że wizytę w tej świątyni konsumpcji traktuję jako wyjątkowo nieudaną, od samego początku. Fatalne dojście z przystanku tramwajowego – co chwila trzeba stać, ponieważ są światła. Wewnętrz okropnie gorąco i duszno. Płytki są moim zdaniem b. śliskie, trzy razy zdarzyło mi się prawie pośliznąć, mimo że miałem na nogach najzwyklejsze obuwie sportowe z w miarę przyczepną powierzchnią. Szukanie toalet – to szukanie igły w stogu siana (idąc zgodnie z oznaczeniem od wejścia od strony politechniki pierwszę toaletę znalazłem na samym końcu przed wejściem do sklepu leroy merlin). I rzecz która mnie koszmarnie irytuje – kakofonia dźwięków i ostrego światła. Idąc tymi przepastnymi korytarzami zlewa się w jeden jazgot muzyka z poszczególnych sklepów i muzyka na korytarzu, światła są rażące w oczy, to jest naprawdę nieprzyjemne doznanie dla osób bardziej wrażliwych. Ogólnie jestem na nie i uważam, że to centrum handlowe jest przeskalowane: odległości są zbyt duże, korytarze zbyt szerokie, wszystko jest monumentalne. Po wizycie w tym miejscu czułem się zmęczony, nie tyle samymi zakupami, co ogromnymi odległościami jakie trzeba pokonać chcąc dotrzeć z jednego miejsca do drugiego. Polecam wizyty w takich miejscach tylko wytrwałym.

    Mateusz

  • Paolina Filipij

    Ze względu na swoją niepełnosprawność musiałam wybrać uczelnie przystosowaną wtedy do mojego chodzenia. Tak się reklamują, nawet zgłosili się do konkursu na przyjazną uczelnię dla niepełnosprawnych. Tylko z perspektywy osoby chodzącej o kulach, toalety mają tak ciężkie drzwi, że mnie przewracały. Co z tego, ze jest winda jak po drodze można spotkać przysłowiowe trzy schodki, położyli, nawet nie przytwierdzili do schodów ostatnio dwa paski metalowej blachy, ale jak z tego zjechać? I oczywiście barierek też nie. Nie chce nawet mówić jakie życie jest piękne jak zaczęłam chodzić samodzielnie po kilku latach.

  • enialny wpis. Ja też mam problemy w galeriach, ale głównie ze zbyt wysokimi ladami sklepowymi, Jak sobie z tym radzisz? Ja się zawsze irytuję, kiedy chcę za coś zapłacić i osoba siedząca zza lady mnie nie widzi i jakoś nie pała chęcią powstania z tegoż. Nie wspominam już o terminalach do kart płatniczych… . Zawsze boję się z nich korzystać, bo nigdy nie wiem, kto jest za mna… Ale się rozpisałam 😀

Leave a Comment

Skip to content