Antologię całkowicie za darmo pobierzesz TUTAJ!
Polski horror ukazał nam różne swoje oblicza, ale nigdy jeszcze tak śmiało nie przekraczał granic, za którymi czeka nas tylko cierpienie, upodlenie i… oceany krwi. „Gorefikacje” to antologia opowiadań zebranych przez Tomasza Czarnego, która udowadnia, że rodzimi pisarze świetnie radzą sobie z bezkompromisowym, brutalnym i nie uznającym pojęcia „tabu” horrorem ekstremalnym. Pośród 16 tekstów stworzonych przez 14 autorów – zarówno tych dobrze znanych miłośnikom grozy, a także najciekawszych młodych adeptów pióra – znajdziecie wiele różnych oblicz mocnego horroru. Od surrealistycznych koszmarów do pastiszu pomysłów klasy B, od mrocznych i nihilistycznych opowieści o wypaczonych szaleńcach do radośnie krwistej jatki w stylu bizarro – każdy znajdzie tu coś dla siebie. Takiego zbiorku nie było jeszcze na polskim rynku i… długo nie będzie.
A w zbiorze znajdziecie opowiadania:
Dawid Kain „Talidomid”
Łukasz Radecki „Wyrzygać duszę”
Sylwia Błach „Dwa słowa”
Marek Grzywacz „Dziewczyna, która miała w sobie coś więcej”
Tomasz Czarny „Świątynia”
Paweł Mateja „Ibidem 1”
Karol Mitka „Aż po grób, a nawet dalej”
Krzysztof T. Dąbrowski „Pozory Mylą”
Grzegorz Gajek „Po jednemu”
Paweł Waśkiewicz „Coraz większe ryby w akwarium”
Marcin Rojek „Drżenie”
Tomasz Czarny „Puszka coli”
Marek Grzywacz „Święte mięso”
Rafał Christ „Od 5:00 do 9:00”
Rafał Kuleta „Pornopolis”
Tomasz Siwiec „Jajko niespodzianka”
Natomiast ja uważam, że ukazanie się Gorefikacji z niczym się nie zbiegło. Nie ma sensu dorabiać teorii spiskowych. Dodatkowo pragnę zwrócić uwagę, że jedną z najtrudniejszych rzeczy, jakich można się podjąć, jest ocena antologii opowiadań. Dlaczego? Ponieważ w tego rodzaju zbiorach ukazują się różne teksty. Szyld wspólny, ale każdy tekst może być z innej parafii. Przysłowiowo. W antologiach, generalnie, mieszają się style, można wyczuć różną (mimo wspólnego mianownika tematycznego) kolorystykę, wszelako również tak zwany wachlarz nastrojów. Owszem, każdy Odbiorca/Czytelnik ma prawo do wypowiedzi w temacie. Wiadomo, czas poświęcony lekturze jest bezcenny, prawda? Z tym, że ktoś kto napisał nawet najgorszy tekst, najbardziej "zły" oraz najbardziej do za przeproszeniem – dupy, oczekuje krytyki/oceny konstruktywnej. Ha! A cóż to takiego i czy każdy może oceniać w ten sposób? Owszem, tylko trzeba wiedzieć, w jaki sposób skonstruować wypowiedź-ocenę antologii, co powinna owa wypowiedź zawierać, żeby tekst/y zostały potraktowane krytycznie rzeczowo. Określenie "zła literatura" ma wiele znaczeń – w moim mniemaniu nawet znaczenie pejoratywne. Jestem autorką kilku tekstów (mniej lub bardziej) grozy. I każdorazowo, czytając opinie na temat tekstu, szukam w tychże opiniach odnośników merytorycznych. To znaczy, jeżeli się tekst nie podoba, oczekuję, że Czytelnik wydający opinię wskaże mi miejsca, zdania, fragmenty, w których popełniłam te błędy, skrzywdziłam język polski, czy nie spełniłam tymże tekstem jakiś tam oczekiwań. Jeżeli się ktoś rozczarował lekturą tekstu, też oczekiwałabym wyczerpującej wypowiedzi: dlaczego się ów Czytelnik rozczarował. Czego się spodziewał, czego nie dostał, czego nie doznał. Na tym polega konstruktywna ocena/krytyka tekstu i takie coś daje autorowi więcej do myślenia i do ewentualnego poprawienia w przyszłości, niż się komukolwiek wydaje. Co do oceny zbiorów opowiadań, zwanych antologiami. Brałam udział w dwóch antologiach opowiadań grozy i – jak już wspomniałam na wstępie, ocena owych należy do najtrudniejszych rzeczy. Dlaczego? Nie da się jednogłośnie ocenić antologii tekstów, dodam: różnych. Należy wziąć na "warsztat" (pokrótce albo i po cegiełce – jeżeli się komuś chce) każdy tekst i w efekcie powstaje coś na kształt obrazu/przekroju zawartości antologii. Nie można jednego/dwóch tekstu/tekstów podciągać pod całą antologię. Ani w przypadku, kiedy te teksty są "do kitu" (proszę podać powody) ani w przypadku tekstów uważanych w kategorii za genialne (proszę podać powody tego rodzaju kategoryzacji). Jednostronna ocena zbioru opowiadań jest oceną, w moim mniemaniu, oceną wybrakowaną. Nawet, jeżeli w antologii znalazły się opowiadania słabe, byłabym wdzięczna za przytoczenie merytorycznych argumentów świadczących o tego rodzaju znaczniku jakościowym. Pozdrawiam. Magdalena Kałużyńska
Poniekąd zgadzam się z Pawłem. To wolny kraj, można powiedzieć "Nie podoba mi się". Niemniej, jeśli krytykujący pozostanie tylko przy tym i dorzuci do tego mniej lub bardziej poważne epitety, autorowi pozostaje tylko odnotować przypadek i zapomnieć. Taki komentarz nic nie wnosi, oprócz naturalnej chęci przewietrzenia otworu gębowego i wypowiedzenia swojego zdania. Można? Ależ proszę. Dobrze wiedzieć, że masz swój gust… i na tym koniec.
Natomiast nie trzeba faktycznie pisać, by "czuć" książki i je krytykować… byle by to była krytyka czyli – bez niepotrzebnych epitetów, z przykładami i logicznym uzasadnieniem swojej tezy. Z taką opinią autorzy muszą się liczyć 🙂
Ależ nie trzeba ani pisać, ani tym bardziej pisać dobrze by krytykować. Bo niby dlaczego. Jak się komuś nie podoba, to trudno, też warto o tym wiedzieć.
A mnie się coś widzi że wydanie "Gorefikacji" zbiegło się z wydaniem innych antologii i książek więc zaczynam zauważać że sympatycy właśnie tych "innych" dość krytycznie wypowiadają się na temat "Gorefikacji". A pan lub pani krytykująca, zarzucająca grafomanie może mogła by się pochwalić co do tej pory zdążyła napisać lub wydać bo ktoś kto rzuca takie słowa chyba ma na swoim koncie jakiś dobry kawał literatury, prawda? Chętnie się zapoznam i porównam grafomanie do dzieła literackiego. Chyba że po prostu jest ignorantem i idiotą nie rozumiejącym założeń i celu "Gorefikacji"
Dla mnie akurat "goryfikacje" to po prostu zła literatura. Grafomania w czystej postaci… ktoś zachwycił się nad tym, ze można stworzyć opis na dwie strony jak się ludziom wypruwa flaki czy wydłubuje oczy. Szkoda na to czasu (Gdyby wyszło na papierze to dopisałbym "i papieru"). Grozy w tym ZERO, równie mocno "przestraszył" mnie mój podręcznik od anatomii. Nic ciekawego, odradzam.
Oczywiście każdy może mieć swoje zdanie, a uważam, że dzieło powinno bronić się samo, więc powinnam w tym miejscu zamilknąć 🙂
Pozwolę sobie tylko zwrócić uwagę na JEDNĄ rzecz: to nie są "goryfikacje", a "GOREfikacje". Natomiast definicja "gore" głosi: http://pl.wikipedia.org/wiki/Gore
A to czy ktoś lubi gore i bizarro to już kwestia w pełni subiektywna 😉