Sylwia Błach

projekt i wykonanie: Sylwia Błach

Jak rozmawiać z dzieckiem o niepełnosprawności?

Dlaczego boisz się rozmawiać z dzieckiem o niepełnosprawności? Jesteśmy nauczeni, że niepełnosprawność to temat tabu i rozmowa z małym człowiekiem wielu z nas wciąż wydaje się krępująca. Ponieważ poruszam się na wózku odkąd pamiętam, nie noszę w sobie tego strachu, ale rozumiem, że dla niektórych to trudny temat. Dlatego dziś chcę podzielić się kilkoma swoimi poradami na temat tego jak rozmawiać z dzieckiem o niepełnosprawności!

Czym NIE jest ten wpis?

Na początek krótkie sprostowanie – nie jestem psychologiem i nie ma dzieci. Jestem młodą kobietą, która porusza się na wózku inwalidzkim i regularnie jest zaczepiana przez dzieci zaintrygowane jej motoryką. Inspiracją do powstania tego wpisu był konkurs, który zorganizowałam na Fanpage’u i Instagramie. Obiecałam napisać na temat, który zaproponuje zwycięzca i tak narodziła się inspiracja do wpisu o tym jak rozmawiać z dzieckiem o niepełnosprawności. Wygrał temat jak rozmawiać z dzieckiem niepełnosprawnym o jego niepełnosprawności i odnajdywaniu się wśród rówieśników. Nim jednak go napiszę, zdecydowałam, że muszę zacząć od drugiej strony i napisać jak rozmawiać z dzieckiem o niepełnosprawności. Tak po prostu.

Dlatego nie spodziewaj się tu psychologicznych porad. Nie wyleczę Cię z Twojego lęku przed tabu ani nie dam magicznych wskazówek. Artykułów na ten temat jest w Internecie mnóstwo i nie chcę być wtórna. Dla odmiany opowiem o mojej perspektywie – kobiety na wózku, której temat często dotyka. Opowiem o tym co mnie drażni, boli i jak uważam, że rozmowa z dzieckiem o niepełnosprawności powinna wyglądać. Zwłaszcza wtedy, gdy osoba z niepełnosprawnością jest tuż obok.

Jak rozmawiać z dzieckiem o niepełnosprawności?

Rozmawiaj wprost!

Nie ma nic gorszego od dziecka głodnego wiedzy i rodzica, który z powodu skrępowania, tej wiedzy mu odmawia. Na pytania dziecka dotyczące niepełnosprawności najlepiej jest mówić wprost. Słyszałam już różne absurdy: rodziców tłumaczących, że nie chce mi sie chodzić albo w zmieszaniu szepczących, że ta pani ma chore nóżki. Bzdura, ja mam chore całe ciało. Dlatego mów zawsze wprost, ale nie bój się okazać niewiedzy – typów niepełnosprawności jest naprawdę wiele i nawet ja wszystkich nie znam. A w rozmowie z dzieckiem o niepełnosprawności nie chodzi o to, by je przestraszyć lub zawstydzić tylko by nauczyć, że niepełnosprawność jest normalna.

Zachęcaj do zadawania pytań, ale wykaż się empatią!

W idealnym świecie każdy zawsze jest szczęśliwy i ma dobry dzień. Nie żyjemy w idealnym świecie. Dlatego fajnie, jeśli zachęcasz dziecko do pytania osoby z niepełnosprawnością wprost – nie róbmy z niej tabu! – ale pamiętaj, że osoba pytana może mieć zły dzień. Nie lubić dzieci. Nie chcieć rozmawiać. Być po przykrej sytuacji w pracy. Albo kot jej umarł. Dlatego najlepiej nim zachęcisz dziecko do zadania pytań – sam się dowiedz czy można.

Lubię dzieci (w końcu piszę dla nich książki!), ale sytuacje, gdy nagle podbiega do mnie dzieciak i zaczyna zadawać pytania, a obok stoi „cool rodzic” zadowolony z otwartości swojej pociechy, potrafią mnie wkurzyć. Jeśli mam zły dzień i nie chcę z nikim rozmawiać, wtedy czuje się podwójnie źle – nie dość, że mały człowiek narusza moją przestrzeń osobistą, to mam wyrzuty sumienia, że nie spełniam społecznego obowiązku dzielenia się z dzieckiem swoją opowieścią. A często jeszcze ludzie uważają, że osoby niepełnosprawne są wręcz zobowiązane do kształcenia młodych. Dlatego…

Na przykład takie książki piszę. O potworach i upiorach, a pośrednio o oswajaniu lęków.

Naucz dziecko zadawać pytania!

Powiedz dziecku o tym, że różne niepełnosprawności to różne utrudnienia. Ucz je empatii i wrażliwości na otoczenie – najlepiej dając przykład. Zawsze będę zależna od innych i to miłe, gdy otoczenie zauważa, że potrzebuję czasem pomocy. Ale zawsze, absolutnie zawsze, przed próbą pomocy musi stać pytanie: czy i jak mogę pomóc? Dzieci często o tym nie wiedzą i może to prowadzić do wręcz niebezpiecznych sytuacji. Zdarzyło mi się, że dorosła osoba próbowała bez pytania o pomoc dosłownie wyszarpnąć mnie z tramwaju. Gdyby sytuację obserwowało dziecko, mogłoby podzielić niebezpieczny wzorzec. Rozmowa zawsze jest podstawą interakcji.

Nie odskakuj w przerażeniu!

Zawsze, ale to zawsze mnie to krępuje. Gdy idę chodnikiem rodzic z dzieckiem nagle zaczyna je szarpać, odciągać, trzymać. Wiem, że w dobrej wierze – nie chce by dziecko wskoczyło mi pod koła. Ale to sprawia, że mały człowiek zaczyna się bać i dziwnie patrzeć. Jeśli uczymy dziecko, by nie wchodziło innym pod nogi, w ten sam sposób uczmy, by nie pakowało się pod moje „nogi”. Paniczne zachowania są krępujace, a ja mijając dziecko mam świadomość, że może odskoczyć i zawsze mijam je z ostrożnością. Jak każdy rozsądny dorosły człowiek na widok brykającej pociechy.

Ale też:

Nie pozwalaj na bezmyślne gapienie

Ostatnio w Paryżu spotkała mnie frustrująca sytuacja. Podbiegło do mnie dziecko prawie wpadając pod koła i stanęło przede mną. Zaczęło coś mówić po francusku, więc odpowiedziałam zgodnie z prawdą i w swoim języku, że nie rozumiem. Miałam nadzieję, że odejdzie, ponieważ spieszyłam się, a zastawiło mi drogę – dosłownie. Zamiast tego dzieciak stał dalej i do mnie mówił, coraz bardziej natarczywie.

Obok wyrosła jego matka. Rozmawiała przez telefon. Zatrzymała się i… nic nie zrobiła. Stałam skrępowana, z zablokowanym przejściem, nie rozumiejąc ani słowa z dziecięcego wykładu, a mamusia czekała, aż syn się wygada.

To było koszmarnie krępujące. Tak jak wszystkie te sytuacje, gdy dzieci zatrzymują się na mój widok i stoją oniemiałe. Ja wiem, że ciekawość świata jest dobra, ale w momencie, gdy takie oszołomione dziecko stoi, blokuje mi drogę i gapi się jak na kosmitę, to jest to zwyczajnie przykre.

Wózek to nie zabawka

Ile to razy ku dziecięcej radości wiozłam malucha na kolanach! Tak, to może być świetna zabawa, ale tylko jeśli obie strony wyrażą na nią ochotę. W innej sytuacji traktowanie wózka jak zabawki może prowadzić do nieszczęścia.

Sytuacja z wesela. Jem rosołek czy inną tradycyjną potrawę i podbiega do mnie młody chłopczyk. Przemiły, zadaje pytania, ja mu odpowiadam. Jest super. Do czasu, gdy zaczyna bawić się dżojstikiem. Mówię mu, że nie wolno, ale jest uparty. Znika.

Nie wiem gdzie jest jego rodzic, ale się nie przejmuję, odbyłam miłą rozmowę z młodym człowiekiem. Aż do momentu, gdy nagle jestem prawie odteleportowana od stołu – młody podejrzał jak się włącza wózek, zakradł się i przejął dowodzenie. Dobrze, że nie rozjechał sam siebie i że nie trzymałam w rękach wrzątku, bo mogło się bardzo źle skończyć.

Takie klikanie przycisków, macanie dżojstika, dotykanie śrubek i tak dalej jest niestety dość pospolite. Większość rodziców reaguje poprawnie i zabrania dziecku zabawy, jednak nie każde dziecko tego zakazu słucha.

To nie jest mój obowiązek pilnować Twojego dziecka

Nawiązując do powyższych sytuacji, pamiętaj, że to Twoim obowiązkiem jest pilnowanie Twojego dziecka. Osoby z niepełnosprawnością są różne: tak jak osoby pełnosprawne. Mogą być sympatyczne i z uśmiechem odpowiadać na dziecięce pytania, a mogą być zwykłymi dupkami i wydrzeć japę na młodego człowieka tak, że ucieknie z płaczem. Uczmy więc od małego, że po prostu nie należy naruszać czyjejś przestrzeni osobistej bez pytania, niezależnie od stopnia sprawności tej osoby. I tyle.

Nadal się boisz? Poszukaj pomocy!

Rozmowa z dzieckiem o niepełnosprawności nie musi być trudna. Kluczowe jest pamiętanie, że dziecko jest przede wszystkim człowiekiem. Odważniejszym od Ciebie, bo bez skrępowania zadaje pytania, które wydają Ci się trudne i niewłaściwe. Sądzę, że warto się od niego uczyć. Jeśli jednak
czujesz, że ten temat Cię przerasta, nie zostawiaj go na święte nigdy. Spotykam osoby dorosłe, które mówią mi wprost, że nie wiedzą jak się przy mnie zachowywać, bo nigdy nie miały do czynienia z osobą z niepełnosprawnością. I są to bardzo dziwne sytuacje.

Boisz się – poszukaj pomocy. Psychologa, terapeuty czy znajomego, który lepiej ogarnia temat. Nie przelewaj na dziecko swoich obaw i nie obarczaj go tabu, które tak naprawdę w dwudziestym pierwszym wieku zaczyna tracić na wartości. Bo po co?

Leave a Comment

Skip to content