Sylwia Błach

projekt i wykonanie: Sylwia Błach

Jaka masakra! Horror masakra…

W zeszłym tygodniu trafiło w moje łapki czasopismo wyjątkowe, na które czekałam z niepokojem w sercu… „Horror Masakra”, jedyny w Polsce magazyn grozy i horroru. Choć brałam udział w projekcie pisząc specjalnie dla niego opowiadanie, to do ostatniej chwili nie wiedziałam czego się spodziewać. Mogłam tylko zaufać swojej intuicji, która podpowiadała, że Tomasz „MordumX” Siwiec na pewno nie zawiedzie fanów horroru. I wiecie co? Intuicja mnie nie zawiodła!

Numer otwiera wstęp napisany przez wcześniej wspomnianego Tomka. Z mocą i pasją przedstawia nam wizję czasopisma, które tworzy, zachęca do udziału w projekcie i opowiada o współczesnym horrorze. Daje nadzieje na rozwój tego gatunku i mową swą porywa serca… Lepiej zaczynać nie może!

Następnie trafiamy na szorciaka „Przerwane ogniwo” by Rafał Sala. Nie wspomnę o fabule, bo tekst jest zbyt krótki, bym mogła to zrobić nie zdradzając przewrotnego pomysłu… Ale powiem tyle: po lekturze popłakałam się ze śmiechu i poleciałam odczytać tekst mamie, którą akurat miałam pod ręką. Szort jest GENIALNY i stanowi piękną zapowiedź jeszcze lepszej zawartości.

Na tej samej stronie (i trzech kolejnych) spotykamy się z Tomkiem Czarnym w opowiadaniu „Oddałam ciało w dobre ręce”. Jak Czarny pisze każdy chyba wie. Można to lubić, można nie, ja osobiście w swej ograniczonej znajomości Światowych Mistrzów Gore jego styl zawsze porównywałam do Edwarda Lee… W Horror Masakrze poczułam się… rozczarowana. Pozytywnie! To chyba najlepszy tekst Tomka jaki miałam okazję czytać. Jest stopniowanie napięcia, jest wciągająca fabuła i przewrotne, choć może troszkę przewidywalne, zakończenie. Mało tu krwi i flaków, ale nie brakuje charakterystycznej dla Czarnego masakry… Jestem pod wrażeniem. Brawo!

Po tekście Czarnego przychodzi chwila na refleksje… Tekst „Nic nie czuję” Pauliny Kuchty skłania do zadumy. Napisany wspaniałym poetyckim językiem zmusza (przynajmniej mnie) do dokładnego przemyślenia każdego akapitu, do smakowania stylu. Tu fabuła nie ma wielkiego znaczenia (choć nie brakuje jej, przeciwnie, jest i wciąga), liczą się emocje. Emocje, które wypływają ze słów. To chwila, w której mierzymy się z nie do końca opisanym mrokiem. Jest klimat.

Po niezwykłych doznaniach spotykamy Magdę Kałużyńską. Jej artykuł „Polskie produkcje grozy!” pozwala nam zapoznać się z kilkoma rodzimymi tytułami, a także daje nadzieję wszystkim tym, którzy na hasło „polski współczesny horror” zaczynają płakać (nie wiem czy ze śmiechu, czy z rozpaczy, u mnie jedno i drugie). Wszystko to doprawione trochę trudnym, ale bardzo charakterystycznym i pełnym humoru stylem Magdy. Mrau!

Kolejna jest „Cisza w eterze” mojego autorstwa. To historia pewnego kierowcy… I tyle mogę powiedzieć. Czekam na opinie.

Na stronie dwunastej historia… miłosna. Trochę grozy, trochę bizarro. „Dom miłości” Marka Grzywacza to niezwykła opowieść o uczuciach, jakimi dom może darzyć… Psst. Przeczytajcie. Mnie historia uwiodła swą delikatnością. I to nie jest obelga, a ogromna zaleta tej opowieści.

Jako przerwę od opowiadań dostajemy wywiad z Łukaszem Henelem. Kilka stron dalej znajduje się kolejna rozmowa – tym razem z Tomaszem Czarnym. Nie będę się o nich wypowiadać, bo moim zdaniem wywiady nie potrzebują szczególnego komentarza. Dobre i ciekawe, po prostu. Takie jakie powinny być.

Mówiąc o wywiadach przeskoczyłam jednak kilka opowiadań…

Po pierwsze „Robaczywek”. Teksty Łukasza Radeckiego biorę w ciemno, zarówno fabularnie jak i stylistycznie. Trochę ograny motyw (albo ja ostatnio mam szczęście trafiać na teksty o rozcinaniu i wydobywaniu) został podany w wyjątkowy sposób. Ciekawie napisane, miejscami wstrząsające, skłaniające do myślenia. Mocne.

„Wstrząs” to historia napisana przez Andrzeja Biedronia. Opowieść o… majtkach. Z humorem i pomysłem. Świetna odskocznia od mrocznego charakteru tekstów, utrzymana jednak w konwencji horroru. Wróżę karierę.

Mamy okazję też przeczytać dwa felietony Adriana Warwasa. „Raz, dwa – Freddy już Cię ma!, czyli fenomen horrorów” nie zachwyca. To po prostu półstronicowa wyliczanka tytułów. Niech będzie. Natomiast „Fenomen (?) filmów The Asylum i SyFy” porusza bardzo ciekawy temat, przyznam, że mi nieznany. Nie orientuję się zbyt w tym co się dzieje w filmowej grozie, więc czytałam z zainteresowaniem. Trochę zabrakło rozłożenia tematu na czynniki pierwsze i głębszej analizy, ale odpuszczę sobie narzekanie tylko skorzystam z Wujka Google.

Znów przeskoczyłam kilka opowiadań. „Zaklęcie” Aleksandry Brożek to klimatyczna opowieść o dziewczynce i huśtawce z mocnym krwawym zakończeniem. Czyta się przyjemnie, a finał wydaje mi się dość przewrotny, a co za tym idzie – zaskakujący.

Następnie zachwyca „Lekoman” Pauliny J. Król. Genialny pomysł przywodzi mi na myśl jedno z moich pierwszych opowiadań – „Trzy demony” (Paulina, czytałaś?). Dla mnie więc trochę sentymentalna wędrówka, mimo że moje skojarzenie jest bardzo odległe. Jednocześnie „Lekoman” jest historią niezwykle świeżą i oryginalną. Dobrze napisana, z niepokojącym zakończeniem. Aż żałuję, że data na końcu tekstu nie jest przesunięta o miesiąc… Bo pewnie bałabym się zasnąć.

Na łamach „Horror Masakry” poznajemy też historię pewnego grabarza i jego kolegi. Krótkie, refleksyjne (czy ja nie nadużywam tego słowa? whatever, w każdym razie to komplement) i bardzo niepokojące jest opowiadanie „Jak kurwie w deszcz” Artura Kuchty… Ja zawsze wyłączam w nocy telefon. Zwątpiłam, czy dobrze robię.

A potem… Marcin Podlewski. Poczułam się „Jak w domu” czytając to niezwykłe opowiadanie. Marcin ma ogromny talent i cudownie operuje słowem. Choć „Happy End” jeszcze czeka na półce to czytałam już kilka jego krótkich tekstów i ani razu nie byłam zawiedziona. Tym razem też warto.

Ostatnim opowiadaniem są „Nowi sąsiedzi” Pawła Pietrzaka. Tekst równie dobry co pozostałe, choć mnie trochę denerwował fakt, że nie odkryłam prawdy o oprawcy (ci co czytali wiedzą o czym mówię, a tym ładnym zwrotem skutecznie uniknęłam spoilerów ;)). Ale jest soczyście, krwawo i brutalnie. Mocne zakończenie.

Jeszcze mamy tylko krótką formę, szorciak „Cóż wiemy o potworach” napisany przez Rafała Salę. Wiem jedno: chcę więcej jego tekstów. Odwrócona konwencja potworów tworzy piękny i przerażający efekt.

I to niestety koniec. „Horror Masakra” jest najlepszym magazynem jaki miałam ostatnio w rękach. Lektura to była najczystsza przyjemność, a poziom tekstów przerósł moje najśmielsze oczekiwania! Ja już chcę kolejny numer…

Macie? Czytacie? A może zastanawiacie się nad zakupem? Jeśli to ostatnie, radzę nie zwlekać, bo nakład już się kończy. A kupić możecie TUTAJ

7 komentarzy

Leave a Comment

Skip to content