Czerń z domieszką bieli – dwa kolory, których połączenie kocham bezgranicznie; skoro śnieg nie chce przyjść, to niech barwa jego na ubraniach gości.
Futrzana czapa i legginsy z siateczką – by powaga nie zdominowała tego przedświątecznego okresu, a zestaw grał kontrastami.
Peleryna i ciężkie buty – bo lubię włóczyć się we mgle i myśleć, że jestem tajemniczą dekadentką (może pisarką i kochanką Baudelaire’a?) przemierzającą XIX-wieczny świat.
I odrobina biżuterii – bo jak to tak, bez niej?
Zdjęcia autorstwa genialnej Perfectamente Photography.
(prawie że backstage)
Leggings: no name || Sweather: H&M || Cape: F&F || Shoes: Deichmann|| Cap: New Yorker || Ring: no name || Scarf: no name
super czapka !;)
zapraszam do mnie
http://followthefashion-blog.blogspot.com/
Dzięki
piękne fotki, a najważniejsze, że uśmiech nie schodzi Ci z twarzy 🙂 powodzenia 🙂
aaaaa nigdy nie sądziłam, że uszanki mogą na kimś tak ładnie wyglądać 😀
dzisiaj mi udowodniłaś, że i owszem – nie tylko ładnie, ale i pięknie!
prześliczne są te zdjęcia, na których się uśmiechasz 🙂
Dzięęęęki ^^
Super 🙂 Ale z usmiechem najlepiej 🙂 Rewlacyjnie Ci w kropkach i białej czapie. Pozdrawiam
Wyglądasz jak nocne zimowe niebo. 😛
Baudelaire! <3
czapa <3
Loving the polka dots!
Check out my new post Here!!!
Świetne fotki!!!