Londyn przywitał nas słoneczną pogodą i niezliczoną ilością pagórków. Nigdy nie sądziłam, że to miasto położone jest na tak nierównym terenie. Z góry na dół, z dołu do góry, niczym jazda szaleńczą kolejką górską, a na każdej stacji przystankowej – zabytek, którego żaden prawdziwy turysta nie może przegapić.
I tak w ciągu kilku godzin zobaczyłam na własne oczy Dużego Bena, który świeci się niczym Edward w słoneczku; pałac Buckingham, zaskakująco mdły w swojej architekturze; London Eye, od którego moje „eyes” nie chciały się oderwać… Londyńskie oko nieustannie patrzy – nie sądzę jednak, by patrzyło na miasto. Ono zerka prosto w odmęty Tamizy, zachwycając się swoim odbiciem. Byliśmy też w British Museum, a nasz prywatny przewodnik (dzięki kochana!) przeprowadził nas przez chińską dzielnicę – która naprawdę jest chińska! Zachłysnęłam się pięknem ulic, gdzie dawna architektura zachwyca tuż obok cudów współczesności. Ulic, po których spacerują ludzie wszystkich subkultur. Mnogością spojrzeń na świat, sposobów na wyrażenie siebie, które chyba w żadnym odwiedzonym przeze mnie miejscu świata, nie są tak różne, a jednocześnie tak harmonijne.
Choć wyprawa była dwudniowa, to jednak w celach zawodowych. O tym Wam póki co więcej mówić nie mogę, lecz już nie mogę doczekać się chwili, gdy zdradzę co tam robiłam. Jak wiele odkryłam i czego się o sobie samej nauczyłam.
A lot samolotem? Coś niebywałego. Skromnie sobie marzę, by być jedną z tych osób, które regularnie latają. Choć przebywanie w powietrzu jest dużo nudniejsze niż sądziłam, to sam moment oderwania od ziemi, gdy człowiek z jednej strony jest wbijany w fotel, a z drugiej – czuje w sobie dziwną wewnętrzną lekkość, wolność, daną tylko ptakom… Gdyby to sprzedawali w tabletkach, ćpałabym na potęgę.
Teraz jednak zostały mi wspomnienia. Mam wrażenie, że minęły tygodnie – a to tylko dwadzieścia dni. Czas pędzi nieubłaganie, choć najlepsze wspomnienia zawsze zdają się być dużo bardziej odległe niż w rzeczywistości.
Idę śnić. Śnić sen o Londynie.
Dobrej nocy.
♡ uwielbiam moment startu samolotu ♡ Cieszę się że podbiłaś Londyn i że nie były to wakacje a misja – nie mogę się doczekać efektu 😉
Cudowne zdjęcia, jeszcze nigdy nie byłam w Londynie i nie leciałam samolotem :/ Fajnie, ze spełniasz swoje marzenia.
Zdjęcia rewelacja 🙂 Obserwuje 🙂
Jakiś czas temu byłam w Londynie i potwierdzam wszystko co mówisz. Też jestem nim zachwycona