Sylwia Błach

projekt i wykonanie: Sylwia Błach

„Stowarzyszenie Przyjaciół Morderców” – wywiad z Jarosławem Klonowskim z okazji premiery książki!

„Stowarzyszenie Przyjaciół Morderców” to najnowsza książka Jarka Klonowskiego. Z okazji dzisiejszej premiery rozmawiam z autorem o pasji do pisania i teatru. Co go zainspirowało do stworzenia dwóch niezwykłych nowel? Dlaczego znalazły się w jednej książce, choć pozornie wydają się całkiem różne? I czym jeszcze nas Jarek zaskoczy w tym roku? Zapraszam do lektury!

Cześć Jarek! Ostatni raz rozmawialiśmy w październiku, przy okazji kolejnej edycji festiwalu Dreszczówka. Co się zmieniło u Ciebie od tej pory?

Jarek Klonowski: Wszedłem dużo bardziej w pisanie. Ten rok, zaczął się u mnie upragnionym występem w antologii „Sny Umarłych, Polski Rocznik Weird Fiction”. Nie jest to zresztą jedyny zbiór, w którym zagoszczę w tym roku. Myślę, że 2023, będzie dla mnie szczególnym czasem. „Powieścioobfitym”. Mam trzy pewne premiery wyłącznie mojej prozy. Będzie się działo, Sylwia. Zwłaszcza, że niekoniecznie będzie to groza. Wbrew pozorom, zawsze uważałem się za takiego… nieco wszechstronnego pisarza-podglądacza, który wcześniej, czy później w swojej prozie, zboczy z utartych szlaków. Zatem! Będziemy mieli książkę młodzieżową, nowele weird ze szczyptą science fiction (litości!) , a już za chwilę… nowele kryminalne w Kościach.

Z inności. Ze swoim Studiem Grozy wróciliśmy niedawno do radia. Planujemy cykl rozmów z autorami horroru (i nie tylko) w Radiu Wieluń. Był już Patryk Bogusz. Za chwilę spodziewać się należy między innymi… Wojciecha Guni, Tomka Siwca, Anny Musiałowicz, Kuby Bielawskiego, Macieja Szymczaka. Kurcze, wielu ludzi ma coś do powiedzenia w grozie. Będzie i wielu innych. Słyszałem, że także Sylwia Błach się wybiera z Nami porozmawiać. I role się odwrócą, jak to często w naszym światku.

To może być bardzo ciekawy rok.

I choć nie należy się spodziewać szczególnej regularności (projektów, w które się uwikłaliśmy osobno jako ludzie ze Studia Grozy, czy razem, jako organizm, jest po prostu zbyt wiele, żeby to ogarnąć w grafiku), to właśnie radio jest miejscem, które przyciąga Nas najbardziej.

Rozmawiamy przy okazji premiery Twojej najnowszej książki, którą mój portal SylwiaBlach.pl ma przyjemność objąć patronem. Opowiesz o tej książce?

Mowa oczywiście o książce „Stowarzyszenie Przyjaciół Morderców”.

Dwie nowele, rozgrywają się w latach dwudziestych. Obie powstały na bazie stworzonych przeze mnie przedstawień teatralnych. Bazuję na zupełnie początkowych wersjach, potem bowiem, zaczęły się liczne przeróbki. Jak często bywa, wkroczył ze swoimi butami reżyser, pomagał mi również inny, debiutujący autor, Janusz Kotoński.

Tworząc „Stowarzyszenie Przyjaciół Morderców” założyłem sobie, że chcę, aby te nowele były moje i tylko moje. Zresztą, zmiany zachodzące w treści, wynikały często z faktu, że język powieści, czy opowiadania, zasadniczo różni się od tego scenicznego, gdzie istotny jest ruch, bardziej niż opis. W „SPM”, wróciłem do formy literackiej, gdzie opis jest przejrzysty, a jedynym widzem zostaje czytelnik. Rzecz zatoczyła koło.

W obu nowelach mamy także do czynienia z przewrotnym mordercą.

I tutaj… podobieństwa się kończą. Nawet te lata dwudzieste, to takie lekkie oszustwo i puszczanie oka w kierunku czytelnika. Jedna nowela ze zbioru, toczy się w XX wieku, w drugiej obserwujemy bohaterów współcześnie.

„Urodziny Edwarda”, nawiązują do klasyków czarnej komedii i kryminału. Kurt Vonnegut, Frank Capra i Agatha Christie, podają tam sobie ręce i siadają wspólnie do morderczej kolacji. A fabularnie? Mamy rodzinę na obiedzie u Seniora, który jest przy okazji okrutnym i antypatycznym zgredem. Oczywiście zgredem, posiadającym znaczny majątek, na który cała rodzinka dybie. Jak to się może skończyć? Podczas kolacji, tytułowy Edward, zalicza koncertowy zgon, z głową padająca z hukiem na stół. Wtedy rozpętuje się piekło. Każdy wini każdego.

„Żaluzja” z kolei, miała być początkowo komedią romantyczną, z lekkim zabarwieniem erotycznym, mówiącą jednak o rzeczach ważnych, tylko tak lekko, z polotem, żartobliwie. Dwóch kumpli z dzieciństwa, a pomiędzy nimi dziewczyna. Czego można więcej chcieć, żeby było zabawnie? Może trupa pod prysznicem, jak u Blocha?

Teatr był jedną z inspiracji… Co jeszcze cię zainspirowało do jej napisania?

Jak wspomniałem, obie „rzeczy”, napisane zostały do teatru. Co do „Urodzin”, to zabawne jest, że początkowo miała to być sztuka o Negri i Chaplinie. To ich barwne biografie stanowiły punkt wyjścia dla fabuły.

I wtedy… niestety wymyśliłem Edwarda. To jego przytłaczająca osobowość okazała się na tyle dominująca, że postanowiłem pójść w inną stronę. Zwłaszcza, że zostało to dodatkowo podbite przez świetną kreację aktorską w wykonaniu Kamila Mączki, znanego ze Studia Grozy aktora-amatora.

Nie było rady. Chaplin i Pola, musieli ze swoją historią poczekać.

A kolejna nowela, „Żaluzja”?

„Żaluzja” to w zasadzie zapis mojej młodości. I ciekawej grupy ludzi, z którymi miałem wtedy do czynienia. Żaluzja, Kędzior, Bazyl… To są zasadniczo żyjący ludzie. Mówiłem, już, że ze mnie straszny podglądacz. W dodatku mieszam i przeinaczam wątki, oraz wymyślam nowe. Znasz to, jak sądzę. Mieszkanie jednego z przyjaciół stanowi bazę wypadową dla reszty. Ciągle się tam przesiaduje po zwyczajowych zajęciach na studiach. Trwają rozmowy o życiu i śmierci, gra się godzinami na konsoli, albo ogląda filmy, rodzą się przyjaźnie, leje się piwo, wino. Gdy żartobliwie wspominam, że druga nowela to „taki Street Fighter, tylko o miłości”, mam na myśli właśnie wielowątkowość „Żaluzji”. I życia w jego barwnym zarysie.

„Stowarzyszenie przyjaciół morderców” to dwie komediowo-kryminalne nowele. Dlaczego akurat ten gatunek?

Ludzkie charaktery są fascynujące i równie często zabawne, oczywiście w pewnym sensie. Z drugiej strony, z tego co pamiętam, zawsze pojawiały się w moich książkach motywy humorystyczne, bo ja po prostu komediowe sytuacje lubię, tak samo, jak przepadam za ludźmi (no, poza małymi wyjątkami).

Ciemna strona ludzkiej natury, to drugi koniec tego samego kija. Wszyscy mamy małe, lub większe tajemnice. W jakimś sensie chęć ukrywania czegoś albo kłamania wypływa ze słabości lub konformizmu. Zdarza się też, że z małych rzeczy rodzi się prawdziwa tragedia.

Zobrazuję to inaczej. Wiesz, czasami zastanawiam się, jakie to grzeszki mają na sumieniu ludzie siedzący ze mną przy tym, czy innym weselnym stole (no i masz, nikt już ze mną nie usiądzie wiedząc, że te i podobne myśli, kłębią się w mojej głowie). A jak ktoś mówi, że nigdy nie skłamał, to albo jest świętym, albo kłamie jak z nut.

Wiem, że nie pyta się rodzica o ulubione dziecko, ale którą z noweli zawartych w „Stowarzyszeniu przyjaciół morderców” wolisz i dlaczego?

No i odpowiedzi się nie doczekasz. Te dwie historie, „Urodziny Edwarda” i „Żaluzja”, są, jak wiesz, całkowicie różne. I z innych też powodów niezmiernie dla mnie istotne. Stanowią odbicie zupełnie innych części mojej pisarskiej osobowości, że tak górnolotnie się wyrażę. Są inną twarzą Jarka Klonowskiego. Zwróć na przykład uwagę, jak antypatyczni są bohaterowie „Urodzin Edwarda”. I jak bardzo daje się lubić Adiego i Kędziora, choć to tacy głupole.

Nie, zdecydowanie Ci nie powiem, która historia jest dla mnie ważniejsza. Myślę, że „Stowarzyszenie” stanowi mimo wszystko całość. I tak należy moje dzieci traktować.

Kości Publishing to stosunkowo młode wydawnictwo. Skąd pomysł, by wydać właśnie u nich?

Na tym etapie mam taką fanaberię, żeby pojawiać się głównie w tych wydawnictwach, których właścicieli z takiego lub innego powodu cenię, choćby za ich szczerość i bezkompromisowość. Z drugiej strony szczególną estymą darzyłem zawsze ludzi odważnych i utalentowanych. Mariaż tych dwóch cech, z dodatkiem szczęścia i uporu, zwiastuje często nieunikniony sukces w przyszłości. Patryka Bogusza, z duetu Bogusz-Piotrowski, znam znacznie lepiej i dłużej, więc słodzę tu głównie jemu. Myślę jednak, że obaj panowie, zarówno Patryk, jak Marcin, będą mieli już wkrótce dużo do powiedzenia na miejscowym rynku. A wtedy wrócimy, spotkamy się i powiem ci Sylwia przemądrzale: „A nie mówiłem?”

Wyobraź sobie, że masz 20 słów, by zachęcić ludzi do sięgnięcia po „Stowarzyszenie przyjaciół morderców”. Jakie to będą słowa?

Dwaj kumple. Kobieta. Historia stara, jak świat? Ale skąd tu morderstwo?
Urodzinowa kolacja przeistacza się w śledztwo nad zwłokami gospodarza.

Nienawidzę Cię za to pytanie, dodam w didaskaliach. Ale tylko trochę.

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia!

Leave a Comment

Skip to content