Technologia czyni życie łatwiejszym. Codziennie korzystamy z jej dobrodziejstw, dostrzegając, jak bardzo zmienia nasz sposób komunikacji i postrzegania świata. Lipiec minął błyskawicznie, a chłodne, deszczowe dni zachęcały mnie do spędzania większej ilości czasu przy komputerze i w domu. W lipcu odkryłam aplikacje, które zaskoczyły mnie, oszołomiły lub uczyniły moją codzienność łatwiejszą. Dziś prezentuję pięć technologicznych olśnień – kto wie, może uda im się rozjaśnić też Twój świat?
Midjourney – AI maluje obrazy
Słowa same cisną się na usta, a właściwie na palce błądzące po klawiaturze. Chcesz zostać artystą? Nic prostszego! Midjourney to sztuczna inteligencja, której mówisz, co ma namalować – a ona to robi. Możliwości są nieograniczone, przeszkodą może być natomiast… umiejętność precyzyjnego dobierania słów. Midjourney zaskakuje użytkowników, tworząc prace, których się nie spodziewali, gdy dobrane przez nich słowa znaczyły coś innego dla AI niż dla człowieka. Z użyciem Midjourney powstała grafika ilustrująca ten wpis – poprosiłam sztuczną inteligencję, by narysowała Sylwię Błach. Warto spróbować.
Więcej na ten temat znajdziesz w artykule mojego pióra na portalu Homodigital.pl.
Sudowrite – sztuczna inteligencja, która pisze książki
Chcesz zostać pisarzem? Poetą? A może dziennikarzem? To, że sztuczna inteligencja i sieci neuronowe tworzą teksty publikowane w prasie, nie jest żadną tajemnicą. Jednak do tej pory cała procedura dostępna była tylko dla wtajemniczonych. Sudowrite to aplikacja webowa (dostępna w przeglądarce internetowej), która wspiera pracę pisarza i dziennikarza. Możesz napisać fragment opowiadania, a potem poprosić AI, by dopisał kolejne akapity. Możesz napisać kilka wersów wiersza i podziwiać poezję, którą Sudowrite stworzy. Wśród dostępnych opcji jest też przebudowa gotowego fragmentu tekstu, a nawet… tworzenie charakterystyk postaci (tak zwanych person). Spróbuj! Tylko pamiętaj: AI zdecydowanie lepiej sobie radzi, gdy piszesz do niego w języku angielskim.
O Sudowrite pisałam też w artykule dla portalu Homodigital.pl
Dyslexiefont – font dla dyslektyków ułatwiający czytanie
Choć mówi się o tym, że czytelnictwo w Polsce upada, to czytamy codziennie. Choćby Ty teraz czytasz tekst, który przygotowałam specjalnie dla Ciebie. Składanie liter w słowa, a słów w zdania jest podstawową umiejętnością współczesnego człowieka. Jednak niektórzy – choćby byli niezwykle inteligentni, wykształceni, mądrzy – mają problem z czytaniem. Mowa o dyslektykach – osobach mających problem z czytaniem, pisaniem, uczeniem się treści na pamięć… Dysleksja to zaburzenie i nie ma związku z poziomem intelektualnym danej osoby, choć niezdiagnozowana może prowadzić do niechęci do uczenia się, czytania książek itd.
Czy da się coś zaradzić na dysleksję? Nie jestem specjalistką od zaburzeń, ale od technologii – już tak. I z ogromną ciekawością obserwuję projekt Dyslexie Font. Dyslexie Font to krój liter, który stworzono z myślą o osobach z dysleksją. Christian Boer, założyciel Dyslexie Font, sam jest dyslektykiem i szukał sposobów na ułatwienie sobie przyswajania tekstu. Dlatego wymyślił font (czcionkę) o specyficznym kroju liter. Zadbał o odległości między wierszami i znakami. Sprawił, że tekst stał się łatwiejszy do czytania.
DeepL – najlepszy tłumacz online
Korzystasz z tłumaczy online? Większość osób wybiera Google Translate – niezłą aplikację do tłumaczenia autorstwa potężnej korporacji. Niektórzy korzystają też z internetowych słowników, na przykład ze słownika Cambridge. Jednak od pewnego czasu coraz popularniejszy jest DeepL – prawdopodobnie najlepszy tłumacz na świecie korzystający z możliwości uczenia maszynowego. Przetłumaczysz dzięki niemu każdy tekst. DeepL pozwala także wgrać cały plik w formacie .pdf, .docx, .pptx i zwraca dokument w przetłumaczonej wersji! Warto samemu przekonać się o jego możliwościach. Moim zdaniem tłumaczenia sporządzone przez DeepL są bardziej trafne, ładniejsze, dokładniejsze pod względem gramatyki.
Udostępnij pozycję na Messengerze
Proste rozwiązania bywają najlepsze. Ostatnio odkryłam na Messengerze opcję… udostępniania swojej pozycji. Koniec z dzwonieniem do znajomych i pytaniem o dokładną lokalizację! Koniec z chodzeniem od koca do koca na plaży, błądzeniem po lesie, myleniem kawiarni o tej samej nazwie – wystarczy udostępnić swoją lokalizację znajomemu i na bieżąco obserwować, gdzie się znajduje. Ta opcja przydaje się także, gdy na przykład wracamy sami późno do domu i chcemy, by ktoś wiedział, gdzie dokładnie jesteśmy. Polecam.
Bardzo ciekaw artykuł!