Sylwia Błach

projekt i wykonanie: Sylwia Błach

Hell yeah! – czyli Poznańskie Dni Fantastyki

Na niedzielne Poznańskie Dni Fantastyki wybierałam się z myślą, że spędzę kilka godzin na maleńkim konwencie; może zamienię zdanie z dwoma-trzema przypadkowymi osobami, bo reszta będzie ukryta w salach prelekcyjnych czy też wciśnięta gdzieś w kąt grała w planszówki; że loteria jakoś mi pójdzie, a dzień będę mogła podsumować prostymi słowami: spokojny i leniwy. Jak ja się myliłam!

Prawdą jest, że Klub Fantastyki Druga Era jednej rzeczy nie potrafi – mianowicie nie są w stanie zorganizować małego konwentu! I dobrze!

Na dzień dobry przywitała mnie informacja, że w sobotę przez PDFy przewinęło się ponad pięćset osób. Wchodząc na główny (i jedyny) korytarz zobaczyłam tłumy… Zza stoiska naprzeciwko wychyliła się znajoma twarz… Gdzieś w oddali ujrzałam kolejnych konwentowych znajomych… I już wiedziałam, że jestem w raju.

Godziny, które spędziłam przy stoisku, minęły błyskawicznie. Poznałam mnóstwo nowych fantastycznych ludzi, odświeżyłam stare znajomości, podziwiałam oryginalne przebrania, kusiłam swą loterią i gadałam, gadałam, gadałam. Wracając do domu byłam przekonana, że stracę głos – ledwo mówiłam. Na szczęście tego los mi oszczędził i zostały wyłącznie cudowne wspomnienia.

Choć nie miałam okazji ruszyć się zza stoiska, więc nie skorzystałam z żadnej prelekcji, ludzie wychodzący z sal wydawali się zadowoleni.

Moja loteria ściągnęła tłumy. Przekroczyło to moje najśmielsze oczekiwania! Książek sprzedałam zaledwie kilka sztuk, ale ilość chętnych na losy była imponująca. I choć prawdopodobieństwo wygranej wynosiło trochę ponad 1%, to jedna z głównych nagród została wylosowana! Na następny konwent przygotuję coś większego i jeszcze bardziej emocjonującego, obiecuję.

Udało się także mi samej coś wygrać. Otrzymywaliśmy losy za coś, co rozśmieszy jednego z przesympatycznych organizatorów. Zagrałam więc przewrotnie… Postawiłam na suchara roku… i się udało! Potem tylko trzeba było wyrwać się na sekundę zza blatu stoiska, udać do magicznej skrzyneczki, wylosować… I przeraźliwie gruba książka (o ile dobrze kojarzę jakieś science-fiction) trafiła w moje ręce.

I to w sumie na tyle… Co mogę powiedzieć? Że tęsknię. Już straszliwie tęsknię. Za tym klimatem. Za miejscem, w którym każdy jest twoim dobrym przyjacielem. Za ludźmi, którzy nie przejmują się czy cię znają, bo przecież zaraz się poznacie i zaczniecie gadać jak starzy znajomi. Za wiecznie roześmianymi twarzami. Barwnymi bądź mrocznymi kostiumami. Po prostu: tęsknie za tym dziwnym, fantastycznym światem, który niejednokrotnie jest piękniejszy od tak zwanego świata rzeczywistego, szarego, nudnego, pozbawionego magii. Wierzę jednak, że to nasz fantastyczny świat jest tym miejscem prawdziwym.

Szop Szopen 😉

 Do zobaczenia na kolejnym konwencie! Oby jak najszybciej! A jeśli nawet nie… To Pyrkon już niedługo! Choć wyznaję zasadę, że czasu nie należy poganiać, bo życie jest wystarczająco krótkie, to na Pyrkon czekam z ogromną niecierpliwością. I nic na to nie poradzę!

6 komentarzy

    • blach

      Heh, zarabianie jest fajne, pod warunkiem, że traktujesz to jako odskocznię od szkoły i nauki 😀 W momencie gdy musisz zarobić na życie przestaje być tak kolorowo – więc dobrze robisz, że się nie spieszysz 😉 Swoją drogą mogę spytać: która klasa?
      Inna rzecz, że Poznańskie Dni Fantastyki były imprezą darmową, więc śmiało mogłaś się pojawić.
      A na rodziców jest jeden sposób – zabierać ze sobą. Moi w czasach mej młodości różne dziwne wydarzenia ze mną przeżyli… i potem nigdy nie robili problemów, a nawet w pewnym sensie się wkręcili. Liczy się porozumienie 🙂 Spróbuj, polecam ten sposób 😀

  • Chociaż przegrałem u Ciebie w loterii miliony, chociaż szczęścia w losach nie miałem (albo tak jak mówiłem – poprzyklejałaś wygrywające karteczki do dna puchy), to przy następnej okazji uda mi się wygrać! Może..

Leave a Comment

Skip to content