Sylwia Błach

projekt i wykonanie: Sylwia Błach

To już rok!

Ale ten czas szybko leci! Czy wiecie, że dziś mija dokładnie rok od premiery „Bo śmierć to dopiero początek”?

Pamiętam to wydarzenie jak przez mgłę. Towarzyszące mi wtedy nerwów nie da się opisać. Drżenie rąk, niepewność… Panikowałam z praktycznie każdego powodu: czy nie powiem nic głupiego, czy książki zostaną wydrukowane na czas, czy wystarczy cukierków, którymi chciałam obdarzyć gości, a nawet czy mi koło nie odpadnie jak będę wchodzić „na scenę” – istne szaleństwo. Na szczęście wszystko się udało i pozostały cudowne, choć z nerwów mgliste, wspomnienia.

Od tej pory naprawdę dużo się wydarzyło. Zaczęłam jeździć po konwentach, założyłam bloga, rozkręciłam fanpage, zorganizowałam kilka konkursów… Dziś stawiam sobie pytanie: czy było warto? Odpowiedź pojawia się praktycznie natychmiast: jasne, że tak!

Specjalnie z tej okazji podzielę się z Wami różnymi statystykami. A na koniec – zachęcę do wzięcia udziału w konkursie. I do zaglądania na fanpage, bowiem dziś tam panować ma iście szampańska atmosfera! 

Na początek pytanie, które pewnie dręczy niejednego z Was i które zdarza mi się często słyszeć, gdy już ktoś odważy się pytać mnie o „sprawy zawodowe”. Ile egzemplarzy „Bo śmierć to dopiero początek” zostało sprzedane? Dokładnych statystyk niestety nie znam – wiem ile egzemplarzy wydrukowano, ale oczywiste jest, że część z tego trafiła do recenzentów, inne przeznaczono na nagrody w konkursach. Szacunkowo liczę, że około 180 sztuk. Z jednej strony może komuś wydawać się to niewielką liczbą, jak na rok sprzedaży. Ja jednak patrzę na to inaczej. To jedna książka na dwa dni. Książka, która jest dostępna wyłącznie w księgarniach internetowych, co znacznie ogranicza sprzedaż (a komu nie chce się szukać, może zamówić bezpośrednio u mnie 😉). Dodatkowo – wypromowana wyłącznie przeze mnie i współpracujące portale, bez wsparcia w „większych mediach”. I od razu 180 wydaje się dużą liczbą, prawda? 🙂

W ciągu tego roku „Bo śmierć to dopiero początek” była recenzowana 16 razy – a przynajmniej o tylu oficjalnych recenzjach ja wiem. Zdarzały się zarówno opinie pełne zachwytu, jak i pogardy. Różnorodność opinii i emocje – to lubię. Na profilu LubimyCzytac.pl  średnia z 23 ocen wynosi 5,96. Całkiem nieźle, choć zawsze będę marudzić, że to zbyt mało opinii, by można było mówić o ocenie subiektywnej. Dlatego – czytałeś? Oceń!

Od czasu premiery mój fanpage zyskał 726 fanów, a blog – 30 obserwatorów. Także na Twitterze czy niedawno założonym Instagramie panuje ciągły ruch. W tej chwili gdy zerkam na blogowe statystyki widzę imponującą liczbę 7 667 wyświetleń. Moje małe dziecko, które początkowo miało służyć wyłącznie promocji twórczości, a z czasem stało się miejscem, w którym dzielę się z Wami swym życiem, pasją i odczuciami zyskało Waszą sympatię. Czy jest coś milszego od tych liczb? Liczb, które udowadniają, że nawet jeśli kogoś nie stać na książkę, to chce mnie czytać, chce mnie wspierać. To jest piękne i za to Wam dziękuję!

 

Premiera „Bo śmierć to dopiero początek” była też ważnym punktem zwrotnym w mym życiu. Nadal nie należę do szczególnie znanych pisarzy (ba, nawet nie czuję się pisarką, a jedynie „czasem coś skrobiącą dziewczyną”), ale powoli robię maleńkie kroki ku spełnieniu marzeń…

Wystarczy wspomnieć o tym, że odkąd książka się ukazała, moje opowiadania zaczęły pojawiać się w różnych miejscach w sieci, a ja zaczęłam być zapraszana na przeróżne spotkania czy konwenty.

Siedem moich opowiadań ukazało się w sieci – lista znajduje się na panelu bocznym. W tym – pierwsza publikacja w znaczącym czasopiśmie fantastycznym „Qfant”. Ponadto ukazałam się w ekstremalnej antologii „Gorefikacje” i do dwóch kolejnych zostałam zaproszona (o nadchodzącej „Zombiefilii” już wiecie, a druga to niespodzianka, szykowana od ponad pół roku i planowana jako naprawdę ważne wydarzenie). W najbliższym czasie także ukaże się mój artykuł w czasopiśmie „Coś na progu”.





Szóstka – to natomiast liczba, która określa liczbę spotkań autorskich lub paneli w jakich brałam udział. Zaczęło się skromnie, w rodzinnym mieście, a potem przyszła pora na Avangardę – konwent, który dał mi możliwość wzięcia udziału w moim pierwszym panelu dyskusyjnym, ramię w ramię z szanowanymi przeze mnie autorami. Boże, nie wyobrażacie sobie jak byłam wtedy onieśmielona! Potem poszło z górki: zaproszenie na Copernicon, Pyrkon… I dwa kolejne zaproszenia, na wydarzenia w te wakacje, z czego jedno jest dla mnie wręcz zaszczytem. Ale na razie psssst.

 

I wracamy do rzeczywistości. Jest 13-ty czerwca 2013. Dokładny rok od premiery mojej pierwszej powieści. Rok w ciągu którego moje życie nabrało tempa. Wspaniały rok… Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tak pozytywnego wydźwięku dzisiejszej notki – swoim wspaniałym Fanom, Czytelnikom, Obserwatorom, Pisarzom, którzy traktują mnie jak swoją, Organizatorom konwentów i spotkań autorskich, Przyjaciołom,  którzy zawsze są w stanie zasadzić mi solidnego kopniaka, Rodzinie, a także Krytykom – bo dzięki nim wciąż staram się pisać lepiej.

To co, za kolejny rok przynajmniej podwoimy te statystyki, tak? 😀

14 komentarzy

  • Anonimowy

    180 sztuk sprzedanych książek to niezły wynik, zwłaszcza bez wsparcia "wielkomedialnego".
    Pomysl ile osób ją przeczytało, nawet jeśli każda kupiona sztuka została pożyczona tylko trzem osobom:)
    Co do stresu "okołoautorskiego": na zdjęciach widać "znudzoną" profesjonalistkę, nieco przytłoczoną rutyną spotkań autorskich. :))))
    A blog? To pełen sukces:)
    Najlepszego!
    J.W

    • blach

      Dzięki! Dokładnie to biorę pod uwagę, dlatego też urodziny świętuję z radością 😀
      Swoją drogą z tym "znudzoną" to przesadziłeś! 😀 Zaraz usunę to zdjęcie, tylko mów które 😛 Spotkań autorskich nigdy dość, uwielbiam je, więc w rutynę raczej nie wpadnę 🙂 A że pozory trzeba zachować… 😉

  • Kasia K.

    Życzeń urodzinowych książce jeszcze nie składałam o_O
    Więc, droga Książko, życzę Ci, byś nigdy nie obrosła w kurz, ni pajęczyny,
    Byś doświadczyła rozkoszy wyświechtania, wymemłania – spowodowanych wielokrotnym czytaniem.
    Życzę, byś wylądowała na wielu półkach "przeczytane". Ponadto, byś doczekała się wielu sióstr spod pióra Sylwii 🙂

    Buuuuu buuuuuuuu!
    Jestem plastycznym beztalenciem, buuuu!

  • Tak troszku już pajęczyną zachodzisz 😛 No a statystyki… nie ważna ilość a jakość Tak a konkurs toś sobie wymyśliła ja rysować nie potrafie i już poległem ale JURY jest zacne i sprawiedliwe 🙂 Powodzenia w dalszych pomysłach na opowieści książki czy co tam wymyślisz

    • blach

      Dlatego dałam długi termin – zdążysz się nauczyć! Poza tym zawsze możesz zaskoczyć mnie wizją… I wtedy talent nie będzie miał znaczenia 😉 Wiesz, był już konkurs fotograficzny, był "na uzasadnienie" – tym razem pora na coś bardziej wymagającego 🙂
      I dziękuję, powodzenie zawsze potrzebne! 😀

Leave a Comment

Skip to content