Sylwia Błach

projekt i wykonanie: Sylwia Błach

KRAKON 2013 – więcej, więcej, więcej!

Wróciłam. Nie powiem, że to lubię. Powroty zawsze są straszne i choć cieszy mnie widok mojego domu, myśl, że nadszedł spokojny sierpień, to jednak… Krakon był zdecydowanie za krótki! Tak jak za krótka będzie ta relacja. Nie da się opisać tej pozytywnej energii, którą zostałam naładowana, tych szalonych wieczorów i ludzi… Ach, muszę wrócić do rzeczywistości, odpocząć po bezsennych nocach i zabrać się za pracę. Teraz jednak: krótko o tym jak magicznie było!

W piątek razem z innymi autorami opowiadaliśmy o tym czego się boimy. Jak się okazało czasem najstraszniejszy jest kopniak od Cygana, a niektórzy autorzy grozy (ja) boją się… horrorów.

W sobotę wzięłam udział w niezwykłej dyskusji autorów „Zombiefilii”. Nie zabrakło tu małych spięć. W pewnym momencie na salę wkroczył jeden ze słuchaczy. Usiadł i nie znając pytania ani kontekstu stwierdził, że się nie zgadza. I się zaczęło… Ja rozumiem dyskusję, ale raczej po wysłuchaniu całej wypowiedzi autora. A zaserwowanie kilkunastominutowej wypowiedzi z regularnym wtrącaniem reklamy swojego panelu wtedy, gdy prelegent nawet nie zaczął rozwijać swej myśli? Oceńcie sami. Na szczęście prowadzący sprawdził się w swej roli i ponownie odzyskał dla nas głos. Potem było tylko ciekawiej, więc kto nie był niech żałuję!

Następnie prowadziłam swoją prelekcję odnośnie dziwnych chorób. Moja nadzieja, że nikt nie przyjdzie (ha, nerwy!) okazała się płonna – miałam pełną salę. Gdyby dało się siedzieć na suficie, pewnie także byłby zajęty. Mimo to chyba podołałam, w każdym razie ludzie słuchali, zadawali pytania, brali udział w moich eksperymentach. Jestem zadowolona!

Wieczorem – dobranocka, w trakcie której odczytywałam jedno ze swoich opowiadań – „Czy boisz się ciemności”. Gdyby ktoś go nie znał – LINK. Po krótkich rozmowach z widzami i dzięki opiniom znalezionym w sieci wiem, że się podobało. Na szczęście, bo to chyba był najtrudniejszy element Krakonu. Cóż, pisać o brutalnym seksie to jedno, ale czytać na głos… To zupełnie inna bajka.

W niedzielę odbył się panel dotyczący kobiet w literaturze grozy, a następnie moje spotkanie autorskie. Oba wydarzenia mogę podsumować podobnie: fajna atmosfera, świetne pytania prowadzących i miło spędzony czas.

Niestety, nie dane mi było wysłuchać prelekcji prowadzonych przez innych. Wbiłam na chwilę tylko na wykład Magdy Kałużyńskiej dotyczący grozy (który nota bene był świetny!). Poza tym spędzałam popołudnia przy stoisku. Na szczęście nie miałam ani chwili na nudę – poznałam niesamowitych ludzi! Ani przez chwilę nie siedziałam bez towarzystwa, zawsze znalazł się ktoś z kim można było pogadać! Atmosfera konwentowa to jest to, co najbardziej sobie cenię – Krakon nie zawiódł.

W międzyczasie spotkałam też swoich literackich idoli. Do tej pory nie wierzę, że wycałował mnie Graham Masterton – człowiek, który w dużej mierze zdefiniował mój sposób postrzegania grozy.

I to właściwie na tyle. Mogłabym jeszcze opowiadać o nocach, o piwie, o moim zachwycie Krakowem i starówką… O spontanicznym zombie walku, krwiożerczych gołębiach i mózgożernych push-upach… Ale takie opowieści zostawię dla siebie. Pamiętajcie – autorzy grozy są normalni. I niech to przekonanie w Was zostanie 😉

KRAKON, TĘSKNIĘ <3 I tylko dwie rzeczy mnie pocieszają: cała torba książek z którymi wróciłam i myśl, że Polcon już za miesiąc 🙂

Z Tomaszem Czarnym, autorem „Gorefikacji” i uroczym człowiekiem
 
Z Grahamem Mastertonem!!!!
Z Krzysztofem Dąbrowskim. Kraków nocą jest piękny, co widać 😀
PEŁNA GALERIA ZDJĘĆ NA FACEBOOKU: LINK

10 komentarzy

Leave a Comment

Skip to content