Sylwia Błach

projekt i wykonanie: Sylwia Błach

Outfit #116 – Roma!

W dzisiejszym poście wracamy do Rzymu, a konkretniej – do Watykanu. To drugi i jednocześnie ostatni post bezpośrednio związany z moimi wakacyjnymi wojażami po Europie. Pierwszy – z wycieczki po Koloseum – znajdziecie blog z modnymi stylizacjami i inspiracjami poznań. To także kolejny post z serii „jak się spakować, by się nie nadźwigać i dobrze wyglądać”. W roli głównej ponownie sukienka!

Czarno-biała sukienka w kwiaty zadebiutowała na blogu rok temu, w stylizacji bardzo podobnej, a jednocześnie zupełnie różnej. Wtedy z hippie elementami pięknie prezentowała się w polnej scenerii. Tym razem uzupełniłam ją dwoma prostymi dodatkami – srebrnymi klapkami i ogromnymi lenonkami – by nadać jej nowoczesny charakter.
Watykan robi imponujące wrażenie, szczególnie nocą. Gdy zmrok zapada nad miastem, a wszystkie światła rozbłyskają feerią barw, ciężko oderwać wzrok od imponujących kolumn czy zdobionych fontann. Nie polecam jednak wybierać się tam w środku nocy – nie wejdziecie. Choć teren na pierwszy rzut oka zdaje się być zwykłym, otwartym dla ludzi placem, to po godzinie 23. strażnicy wypraszają wszystkich. 
Natomiast w ciągu dnia – zwiedzać i podziwiać można do woli. Gdy już mija pierwsze zachłyśnięcie otoczeniem, dopiero człowiek sobie uświadamia jakie to miejsce jest malutkie. Ot, kościół, trochę murów, duży plac. Jeśli nie zamierzacie spędzać godzin siedząc na schodach w zadumie czy też zwiedzać wszystkich dostępnych atrakcji – możecie śmiało przeznaczyć na wizytę kilka godzin.
My przeznaczyliśmy dwa dni. W końcu być w Watykanie i nie wejść do Bazyliki św. Piotra to jak być w Krakowie i nie dotrzeć na Starówkę. Niby można – ale po co? Byłam, widziałam, stwierdzam, że nie jestem miłośniczką sztuki tamtych epok i nic mnie nie porwało. Pierwsze wrażenie – szczególnie widok tych ogromnych kopuł – zapiera dech w piersiach. Nic ponadto. Zdecydowanie bardziej wolę Notre Dame w Paryżu czy – mojego aktualnego faworyta spośród kościołów – Katedrę Narodzin św. Marii w Mediolanie. Architektura i witraże – to mnie zachwyca najbardziej.
Patrzę na te zdjęcia z radością i jednocześnie łezką tęsknoty w oku. To już koniec – dziesięć dni minęło jak jeden. Jednak to co przeżyłam i zobaczyłam już na zawsze jest moje.
Mam nadzieję, że w wakacje bawiliście się równie dobrze! Do przeczytania za tydzień!
VamppiV
dress: indie, no name || shoes: Tk Maxx || sunglasses: no name

16 komentarzy

Leave a Comment

Skip to content