Sylwia Błach

projekt i wykonanie: Sylwia Błach

Po dożynkach

Od dożynek minęło już kilka dni, jednak emocje pozostały. To była specyficzna niedziela, która mnie nauczyła czegoś o społeczeństwie.

Dla niewtajemniczonych: witkowskie (gminno-powiatowe! :P) dożynki spędziłam stojąc na stadionie z książkami. Z samego rana rozstawiłam się z przyjaciółką. Miałyśmy mały stoliczek, cały karton moich książek, parasol chroniący bladą skórę przed słońcem, zachęcający plakat i oczywiście cukierki! I, co się okazało, miałyśmy dłuuugie godziny na to, by sobie plotkować, niczym się nie przejmując.

Do godziny 14tej nie poszła żadna książka. Cóż, parafrazując pewne powiedzenie, złe dobrego początki. Wtedy też nastąpiła zmiana w składzie. Od tej pory spędzałam czas z przyjacielem. Co robiliśmy przez cały ten czas? Jak powyżej – oddawaliśmy się plotkom i wygłupom. Wtedy też dożynki zaczęły się na poważnie i ludzie zaczęli się schodzić.

I wiecie co Wam powiem? Jakkolwiek trochę egzemplarzy się sprzedało (głównie pod wieczór, gdy ludzie wracając do domu zaczęli dostrzegać nas, zmęczonych i całych okurzonych), to jestem załamana poziomem czytelnictwa w powiecie. Nie mam w zwyczaju narzekać: bo ludzie mało czytają, bo każdy powinien czytać etc. Wychodzę z założenia, że książka to rozrywka jak każda inna. Jeden lubi poczytać, drugi woli posiedzieć przy komputerze, a trzeci iść do kina. Oczywiście źle się dzieje, gdy ktoś w ogóle nie sięga po książki, ale nie mam wewnętrznego przymusu nawracania wszystkich na nałogowe czytanie.

Jednak… Słowa „ostatni raz to w podstawówce”, „wie pani, nawet lektur się nie czytało, tylko opracowania”, „ja to nie umiem czytać…” wyryły mi się w głowie. Tyle razy co przez te osiem godzin je usłyszałam, to przez całe życie spotkałam mniej osób nieczytających. Bolesne…

Z samych dożynek jestem jednak zadowolona. Spędziłam miło czas w świetnym towarzystwie, poznałam trochę ludzi. Lecz niedosyt i rozczarowanie pozostało. Bo wybaczcie, ale widząc dobrze ubranego mężczyznę za rękę z małą dziewczynką, zaczepiając go czy nie chce książki i słysząc, że on nie czyta, jedyne co mi przeszło przez myśl, to że tej małej słodkiej istocie odbiera niesamowitą przygodę z krainą wyobraźni… A to już nie jest właściwe postępowanie. Amen.

Leave a Comment

Skip to content