Dzisiaj notka krótka, ale za to konkretna. Dlaczego? Egzaminy. Dwa. Zbliżają się… Cichutko się do mnie skradają … W niedzielę piszę badania operacyjne. Podstępna żmija. Niby takie wszystko proste, niby człowiek myśli, że już, już, osiągnął sukces, a tu cap! i trzyma Cię bestia za kark złowieszczo chichocząc do ucha. Dramatyzuję? Bynajmniej…
Oczywiście ponieważ nie potrafię się uczyć na okrągło, to spędzam czas też na innych zajęciach. Męczę się z pewną książką o wampirach – jak ja przez to przebrnę, to będzie cud. Niby wszystko fajne, niby przyjemne, niby nawet lekko napisane. Ale pomysł tak ograny i kiczowaty, że aż boli. Wczoraj dla oddechu chwyciłam jakiś zbiór opowiadań. Spodobał mi się, bo ma sporo naprawdę krótkich tekstów. A takie kocham – kilka stron, które wbiją Cię w fotel. Naprawdę, miła odskocznia od wampira-hrabiego (shit!) będącego tajemniczym dżentelmenem (fakin kot!) w dawnej Francji (szajse…) i chroniącego niewiastę przed wyznawcami szatana (oł em gje).
Ponieważ za oknem szaruga poświęciłam też kilka dni na pogodzenie się z moim jesienno-zimowym hobby. Czarna „himowa” (zagadka – kto wie jaki fason mam na myśli?) czapka na drutach wczoraj została ukończona. A Wy, macie jakieś „robótkowe” hobby? Niech tylko ktoś mi spróbuje powiedzieć, że robótki ręczne są staroświeckie, to napuszczę na niego mojego kumpla Cthulu!
Na koniec ogłoszenia parafialne dla konwentowiczów (i nie tylko). Miałam wybrać się na Kapitularz – konwent poświęcony horrorowi. W Łodzi, do której mam nie daleko. Miałam zamiar postraszyć Was na jakiejś prelekcji i poprowadzić mrożący krew w żyłach konkurs. Zamierzałam oczywiście też stanąć ze stoiskiem, byście prosto z mych rąk mogli nabyć „Bo śmierć…” lub „Strach…”. Niestety. W naszym cudownym kraju szkoły są nieprzystosowane dla niepełnosprawnych. Dostałabym się tylko na parter, czyli tam, gdzie jest Aż jedna sala prelekcyjna. Drodzy konwentowicze, musicie więc zadowolić się tym, że wśród nagród znajdą się książki mojego autorstwa.
Na pocieszenie dodam, że zbliża się Copernicon… I więcej nie powiem. Bo o tym póki co sza! Będzie kolejna notka, to dowiecie się jaki to niecny plan ułożyłam ;>
Mam nadzieję, że Wam ten tydzień upłynął pod znakiem relaksu/dobrej zabawy/przyjemnej pracy/upragnionego szaleństwa lub wymarzonego spokoju. A nie przed komputerem niszcząc sobie oczy lekturą wykładów. Pogodnego popołudnia!
No tak, HIM, ale co ma czapka do zespołu…? Dalej nie wiem xD
jak tam książka? 😀
Odpowiedź na pytanie "co ma czapka do zespołu" pozostawiam Tobie 😀 Niech inni też się pomęczą, co zaraz będę wykładać kawę na ławę 😉
Ksiąąążka… Ykhym ykhym… Aktualnie czytam trzy na raz 😛 I nie umiem nic na sobotni egzamin… Więc… Chwilowo porzucona 😉
Ałć, aż poczułam, jak te egzaminy łapią za kark ;/
Do infantylnych wampirów już się przyzwyczaiłam. Padłam przy "chroniącego niewiastę przed wyznawcami szatana" xD Przyznaj się, co czytasz?
Co do czapki, to ja nie wiem! Nawet mój wujek google nie zna takiego określenia, a to już coś 😉 Chciałam zrobić sobie na drutach szalik z kapturem z uszami, takie jakie były np. na Resyle.pl, czarno-czerwone, ale licząc na moje talenty manualne… to chyba zapytam cioci, czy by potrafiła xD
Rok temu robiłam sobie ten szalik ^^ Mój pierwszy projekt na drutach – trochę paski wyszły nie tak, jak powinny i uszy mogły być większe, ale i tak go kocham 🙂 A czapka… Oczywiście, że wujek Google nie wie… Skojarz z zespołem 😉
Nie zdradzę co czytam, póki nie skończę. Czasem ostatnia strona potrafi tak wbić w fotel, że zmieniam swe zdanie o 180 stopni. Choć po tej książce tego się nie spodziewam 😉