Sylwia Błach

projekt i wykonanie: Sylwia Błach

Szczęście zapisane w Internecie

Łatwo jest być szczęśliwym w Internecie. Takim, któremu wszystko się udaje. Taką, która wrzuca piękne zdjęcia na Instagram. Łatwo jest się zatracić w tym obrazie samego siebie, nieprawdziwym na równi z biografiami ludzi sukcesu, które z zapartym tchem czytamy.

Często zadaję sobie pytanie o istotę szczęścia. Wyglądam na optymistkę, ale jest to postawa, choć uczciwa wobec mnie i świata, to przez lata wypracowywana. O ile łatwiej jest uśmiechnąć się do zdjęcia, gdy zrobiło się w życiu tyle selfie, że dokładnie się wie jaki grymas twarzy radość przedstawia. O ile łatwiej niż uśmiechnąć się w środku, z zadowoleniem, do tego kim i gdzie się jest.

Należę do ludzi nienasyconych. Pragnę więcej, kocham mocniej, tęsknię bardziej. I żyję intensywniej. Nie jest to mój pogląd – jest to stwierdzenie na mój temat, które słyszę od wielu. I z którym, choć z uwagi na pochodzenie ma w sobie coś z opowiadanej przy winie plotki, zgadzam się w stu procentach.

Czytam. Czytam teksty o samodoskonaleniu. Czytam teksty o radości. Szukam odpowiedzi na pytania i słyszę szyderczy śmiech. Jaki „work-life balance” – nic takiego nie istnieje. Jakie „bycie sobą” – przecież maski definiują osobowość (spytajcie psychologów, jeśli nie wierzycie!).

Często się zmuszam. Do czegoś i do wszystkiego. Do pracy, do działania, do podróży, której bardzo pragnęłam, ale gdy nadszedł moment, straciłam całą parę. Magiczne jednak jest to, że gdy już się zmuszę, to działam na pełnych obrotach.

Działam wtedy jak szalona, jak nienormalna, nakręcam trybik za trybikiem, uśmiecham się, czuję szczęście, dotykam marzeń, potykam się.

Potykałam się wielokrotnie. Płacząc, krzycząc, przeklinając, wstawałam. Znów się zmuszałam. Czasem zbyt długo spałam, ale ostatecznie wygrywałam.

Bo szczęście to nie zawsze wygrywanie ze swoimi słabościami. Szczęście to tylko czasem uśmiech ukochanych. Chwilowe szczęście to śmiech z dowcipu, uśmiech dziecka, kolejny lajk.

To substytuty.

Prawdziwe szczęście znalazłam w sobie. Artykuły ukształtowały mój cynizm, mądre cytaty zmotywowały, gdy z łzami krzyczałam: nie mogę. Ale poczucie, że jestem we właściwym miejscu o właściwej porze przyszło, gdy zrozumiałam, że nie wygram wszystkiego. I wszystkiego wygrać nie muszę. Bo przecież, mając wszystko, nie ma do czego dążyć. A moje szczęście w pragnieniach jest zapisane.

Leave a Comment

Skip to content