O pewności siebie już chyba powiedziano wszystko! Sporo prawdy i jeszcze więcej kłamstw. Pewność siebie wykorzystuje się teraz jak wytrych do sukcesów, szczęśliwego życia, posiadania przyjaciół… Zaraz, stop!
Bycie pewną siebie kobietą, zwolenniczką ruchu body positive, wcale nie opiera się na tych wszystkich wartościach dodanych. Czy możesz powiedzieć o sobie, że jesteś pewna siebie? Ja zdecydowanie tak! I dziś, w ramach świętowania najnowszej sesji zdjęciowej w bieliźnie i supersłodkim klimacie, o tej pewności siebie chcę z Tobą porozmawiać. Jak zwykle – przekornie. Przedstawię pięć mitów dotyczących pewności siebie i body positive. Dałaś się na któryś nabrać?
1. Osoby pewne siebie są takie zawsze
Zawsze. Na zawsze. Od zawsze. Och, co za bzdura! Choć jestem pewna siebie i na ogół nieźle sobie radzę z samoakceptacją to nadchodzą takie dni, gdy mam ochotę potłuc wszystkie lustra. To ABSOLUTNIE normalne. Pewność siebie nie polega na byciu wiecznie zadowolonym ze swojej osoby, tak jak ruch bodypositive nie polega na stuprocentowym akceptowaniu w sobie absolutnie wszystkiego.
Są takie dni, gdy pewność siebie nam spada. Są też takie, gdy szybuje wysoko w górę. To zależy od wielu czynników. Prawdziwa pewność siebie polega też na akceptacji tego, że jako istota ludzka, nie musimy zawsze „być na 100%” i dawać z siebie 100%. Czasem może nam się nie chcieć, czasem możemy się sobie nie podobać, a czasem mamy po prostu focha na cały świat. To normalne.
Magia pewności siebie polega na akceptacji, że czasem jest gorzej. I na fakcie, że jednak zwykle, w większości chwil, czujemy się lepiej. Bo jeśli dni gorsze dominują nad lepszymi – migiem do lekarza. Nie kolejnego „magika od akceptacji”, a profesjonalisty, który wspomoże nas terapią albo farmakologią. Brak pewności siebie może wynikać z masy powodów, a niektóre z nich się zwyczajnie, po ludzku, leczy.
2. Pewność siebie w ogóle nie zależy od wyglądu
Zazdroszczę tym, u których ta reguła się sprawdza. Serio. Pewność siebie to stan, który zawsze powinniśmy nosić w serduszku, ale czasem mamy go na wyciągnięcie ręki, a czasem wygrzebujemy go z zakamarków duszy.
Denerwują mnie ci wszyscy mówcy motywacyjni tłumaczący, że zawsze można być tak samo pewnym siebie. Niezależnie od niczego. Także od wyglądu.
Sorry, na mnie to nie działa. Jeśli mam kiepski dzień i wyjdę z chaty w tłustych włosach i bez makijażu moja pewność siebie (którą w moim przypadku można ocenić między innymi po łatwości wchodzenia w interakcje międzyludzkie) leci na łeb na szyję.
Nie chodzi tu o to, czy jesteś piękną, długonogą modelką czy modelką bodypositive czy w ogóle plus size. Nie chodzi tu nawet o to czy jesteś modelką. Wygląd nie zagwarantuje Ci pewności siebie.
Ale absolutne zaniedbanie może Ci tę pewność siebie odebrać. Dlatego, choć wygląd nie jest kluczowy, czasem pomaga. I jako wygląd rozumiem tu NIE pasowanie do standardów, a dbanie o siebie. Umycie włosów, ubranie ciuchów, w których fajnie wyglądamy, drobiazgi, które w gorsze dni nas podbudują. Tylko tyle i aż tyle.
3. To TY w 100% kształtujesz swoje życie!
Kolejna bzdura, którą co chwilę słyszymy w Internecie. Nie, kochanie, nie masz stuprocentowego wpływu na swój los. Może Cię potrącić auto, może bliska Ci osoba zachorować i potrzebować opieki, możesz stracić pracę nie ze swojej winy albo możesz nagle wygrać na loterii. Nie na wszystko w życiu mamy wpływ.
ALE TO MY KSZTAŁTUJEMY, JAK ZAREAGUJEMY NA TO CO NAM DAJE LOS .
To od nas zależy czy po potknięciu rozpłaczemy się, czy wstaniemy by iść dalej. To od nas zależy czy będziemy z ciekawością dziecka próbować nowych rzeczy, czy schowamy się do skorupy pełni nadziei, że coś się magicznie zmieni. To my decydujemy jakie lekcje z błędów wyciągamy. I też my decydujemy, czy porażki w ogóle mają dla nas znaczenie.
4. Coś Ci nie wyszło? Jesteś przegrywem!
Och, jak często się samoudręczamy! Patrzymy w lustro, wściekli, że nie spełniamy wszystkich wymogów stawianych nam przez otoczenie i nas samych, a potem sobie wyrzucamy. Argumentujemy nasze porażki naszą ogólną życiową nieudolnością i zabijamy ostatnie iskierki pewności siebie. A wcale pewność siebie nie oznacza stuprocentowo udanego życia i samych sukcesów! Pewność siebie nie kształtuje nas na wiecznie zadowolonych z życia ludzi, którzy nie znają porażek!
Polecam Ci zrobić test, który ostatnio poznałam na jednym z warsztatów psychologicznych w trakcie See Bloggers. Wypisz na kartce te wszystkie złe myśli, które do siebie kierujesz. A potem wyobraź sobie, że mówisz je komuś kogo kochasz (w wersji hardcoreowej, dodanej ode mnie: spróbuj powiedzieć to tej osobie). Ciężko, prawda? Dlaczego zatem pozwalasz sobie wmówić, że jakiekolwiek potknięcie się odbiera Ci prawo do bycia pewną siebie, ciałopozytywną, zajebistą laską?!
5. Pewność siebie można kupić
Oj, jakie wiele z nas się na to łapie! Pozwala sobie wmówić, że nowa sukienka, jogurt firmowany przez blogerkę, tydzień na Bali czy ekscentrycznie drogie buty zbudują naszą pewność siebie. Jak często dajemy sobie sprzedać kolejny kurs z pewności siebie, kolejne spotkanie motywacyjne od randomowego coucha czy innego motywatora? Ile pieniędzy wydajemy, by zbudować pewność siebie, bo media nam wmawiają, że TO i TO ją nam zagwarantuje?
Praca od podstaw, kochana. Liczy się praca od podstaw. Codziennie ćwiczenia, umiejętność akceptacji swoich wad, świadomość jednego życia i jednego ciała, o które trzeba dbać, a jeśli to nie pomaga – praca ze specjalistą. Specjalistą, nie szarlatanem!
Pewności siebie nie mamy na zawsze, nie w każdej sytuacji będzie nam towarzyszyć i nie warunkujemy jej czynnikami zewnętrznymi, choć mogą być pomocne w kryzysie.
Body positive w Polsce – pora na rewolucję!
Na koniec chciałabym podziękować wszystkim, bez których ta sesja by się nie odbyła. Przede wszystkim dziękuję Gosi z Dress no stress – to naprawdę niesamowita kobieta! Poznałam ją w trakcie kobiecych spotkań inspiracyjnych i jednym z zadań było wymyślenie wspólnego projektu… Tak narodziła się właśnie nasza sesja. Z Gosią się zakumplowałam, podziwiam jej energię i zapał i dziękuję, że wkręciła mnie do ekipy tak pozytywnych babek! Razem możemy zmieniać świat!
Chciałabym rozpisać się na temat każdej z osób, ale zajęłoby mi to cały post. Pamiętajcie jednak, że jesteście wspaniałe i dziękuję, że razem zorganizowałyśmy tę sesję zdjęciową. Podziękowania należą się (kolejność przypadkowa):
– Cukiernia Bezowa Beza za ugoszczenie nas w cudownym wnętrzu,
– Super Size XL Plus Size Model oraz Plus Size Paula Perez za wspieranie mnie w roli modelki i fantastyczne pozowanie,
– sklepowi LovelyYou za użyczenie nam bielizny i wsparcie organizacyjne,
– Emilii Staszków za wykonanie fotografii,
– Beacie Błachowiak Makeup Room za makijaż,
– Agnieszce Marciniak-Kalinowskiej za fryzury,
– Ewie Okularczyk za nieziemskie fascynatory, które zdobiły nasze głowy,
– Mooia za biżuterię,
– Sukces po poznańsku za patronat,
– Tomkowi i Aleksandrze za pożyczenie szyn do wózka, dzięki którym dostałam się do Bezy.
Dziękuję!
Jak najbardziej muszę się z tym tutaj zgodzić. Pewność siebie nie zależy od wyglądu. Jest wiele ładnych dziewczyn, które nie sa pewne siebie, jest wiele dziewczyn mniejszej urody, ale przebojowych. Dużo zależy od nastawienia. Sama miałam przez lata problemy z pewnością siebie, wstydliwością. Wiecznie zastanawiałam się czy dobrze wyglądam, czy dobrze się zachowuję oraz co inni o mnie myślą. Aktualnie również tak jest, ale staram się siebie lepiej akceptować oraz nie przejmować się już tak bardzo jak wyglądam w oczach innych. Swoją drogą świetna bielizna, lubie tego typu bieliznę bo ładnie wygląda pod sukienkami 🙂
Czy zdolności człowieka czynią kogoś wyjątkowym? A może jego wygląd?
Mnie poruszyło te oto świadectwo, które znalazłem w Google:
„Nick Vujicic – Niezwykły – Nowe świadectwo”