Dni płyną jak szalone. Od tygodnia, dzień w dzień, powtarzam sobie, że przecież to było tak niedawno, że relacja jeszcze nie będzie przedawniona… Zegar tyka – dziś wybija dokładnie tydzień od mojej gościny na KoKonie 2015 – konińskim festiwalu fantastycznym. A ja ciągle mam wrażenie jakby to było wczoraj!
Konin przywitał mnie świetną atmosferą. Choć na konwencie mogłam spędzić niecałe trzy godziny, to w tym czasie zdążyłam spotkać starych znajomych i poznać nowych. W tym miejscu szczególne pozdrowienia ślę do Dawida – dwunastolatka, który zajmuje się tworzeniem gier i w kilku kwestiach prawie mnie zagiął. Ciągle jestem pod wrażeniem, młody, jesteś wielki!
Miałam przyjemność poprowadzić dwie prelekcje. Tym razem występowałam głównie w związku z branżą game dev’u. Dla konwentowiczów przygotowałam prezentację pod tytułem „Nie umiem rysować, a gry chcę programować”. Jej celem było przedstawienie gier, pomysłów i technik, które nie wymagają od nas umiejętności graficznych, a którymi możemy próbować podbić rynek. Trochę sprawę utrudnił fakt, że prelekcję robiłam z myślą o osobach, które mają do czynienia z programowaniem – a na pełnej sali tylko nieliczni się do tych umiejętności przyznali. Z drugiej jednak strony nikt się nie nudził, a poszczególne działy na bieżąco łagodziłam – zamiast serwować techniczną gadaninę, skupiłam się na przykładach i motywacji. Bawiłam się przy tym nieźle!
Druga prelekcja dotyczyła kobiet w branży gier. I znowu przestrzeliłam z tematem – na sali byli wyłącznie panowie (na szczęście po jakimś czasie i panie do nas dołączyły). Postanowiłam zaprezentować sylwetki kobiet, które osiągnęły coś w branży IT, a także przedstawić kilka projektów, grup czy stypendiów, które aktualnie trwają i są wyłącznie do kobiet skierowane. Ponownie mam wrażenie, że choć musiałam trochę improwizować to wszystko wyszło jak należy.
Do domu wróciłam usatysfakcjonowana, żałując, że nie mogłam zostać tam dłużej. Jeśli ktoś twierdzi, że nie da się zrobić niezłego konwentu w miesiąc – myli się. KoKon przypomniał mi atmosferą mniejsze konwenty, na których bywałam regularnie kilka lat temu… I uważam, że to było jedno z lepszych takich wydarzeń, w jakich ostatnio dane mi było uczestniczyć. Dziękuję organizatorzy, że wciągnęliście mnie w to szaleństwo i dodaliście motylich skrzydeł!