Sylwia Błach

projekt i wykonanie: Sylwia Błach

Nic nie musisz, wszystko możesz, ALE…!

Posprzątać, ugotować, zarobić. Zadbać o siebie i o środowisko. Pielęgnować związek. Wykonać pracę. Odpisać na komentarze, zadbać o to, by przestrzeń, którą tworzę, była otwarta na różnorodność. Zawsze sądziłam, że doskonale znam swoje obowiązki – zarówno jako partnerka, kobieta, pani domu, pracownik, jak i jako influencerka. Zapomniałam, że moja niepełnosprawność dokłada mi cały pakiet nowych rzeczy, które powinnam!

Poruszam się na wózku, choruję na rdzeniowy zanik mięśni, potrzebuję pomocy na co dzień – to fakty. Elementy mojego codziennego życia. Od początku prowadząc media społecznościowe i zakładając bloga, podkreślałam, że będę tu także mówić o niepełnosprawności, ponieważ mnie dotyczy. Jest elementem mojego życia, a ja opowiadam o życiu. Jednocześnie nigdy nie byłam influencerką skupioną na niepełnosprawności. Ona jest gdzieś obok, pojawia się, gdy coś mnie dotknie lub zachwyci, ale nie jest elementem, na którym kiedykolwiek chciałam ogniskować swoje działania.

Powoli moje zasięgi rosną. Przychodzą nowi ludzie. Cieszę się – w końcu piszę, by mnie czytano. Ale niektórzy zaskakują swoimi oczekiwaniami.

Od influencerów – tych profesjonalnych, ale też aspirujących – zawsze oczekiwało się więcej. Nic dziwnego – jeśli ktoś działa publicznie, poleca produkty, opowiada o czymś, recenzuje i ogólnie ma wpływ – mamy prawo do pewnych oczekiwań. Na przykład, że nie będzie kłamał, że sprawdzi rekomendowany produkt, że zadba o jakość dostarczanych treści. Zresztą wiarygodność i jakość łatwo samemu zweryfikować i ci, którzy nie spełniają tych oczekiwań, szybko maleją.

Jednocześnie od influencerów oczekuje się absurdalnych rzeczy.

Normą jest otrzymywanie przeze mnie kilku wiadomości od obcej osoby, o jakże złożonej treści „hej”, godzina po godzinie. Tak jakby działacz internetowy żył przyklejony do telefonu. Jeśli nie odpiszę na czas – niech piekło mnie pochłonie! Nagle jestem okrutna, zła i niedobra, niczym w starej znanej piosence. Ale to tylko drobiazg, z którym mierzy się wielu użytkowników Internetu.

Influencer z widoczną niepełnosprawnością musi sprostać całej liście oczekiwań. Oprócz odpisywania na czas na każdą wiadomość choćby była obraźliwa lub nie niosła żadnej treści, powinien też udostępniać wszystkie zbiórki (dostając kilka próśb dziennie, naprawdę ciężko pomóc każdemu, choć bardzo bym chciała mieć taką magiczną umiejętność). Ponadto niepełnosprawny influencer ma obowiązek pomagać wszystkim niepełnosprawnym, nieważne, czy kogoś lubi, czy nie. Czy ma czas, czy właśnie gasi życiowy pożar. Nie pocieszysz na czas? Znowu możesz zanucić: okrutna, zła i niedobra.

Jest jeszcze jeden obowiązek, który w szczególności dotyka osoby z niepełnosprawnością. Musimy być biedni. Bo jeśli żyje na poziomie średniej krajowej – ryzykujemy wizerunek bogacza, który śpi na kasie i… dobrze zgadłeś, drogi Czytelniku! Nie wspiera zbiórek! Nie pomaga innym! Zadziera nosa! I jest zły i niedobry!

Dlatego dziś piszę te słowa, by przypomnieć: influencerze, nic nie musisz!

To ty decydujesz o swojej przestrzeni internetowej i o tym, jaki wizerunek kreujesz. Ty wybierasz, czy jesteś wiarygodny (ja takie profile preferuję), czy to pełna kreacja artystyczna. To twoja decyzja, czy pomagasz, komu pomagasz i czy w ogóle o tym mówisz w sieci. Z jednej strony fajnie chwalić się pomaganiem, bo to inspiruje innych, z drugiej masz prawo czuć, że to coś intymnego, co chcesz zachować dla siebie i odbiorcy Twojego wsparcia.

Influencerze, to ty wybierasz, kogo wpuszczasz do swojego domu. Na czyje wiadomości odpowiadasz. Zapewne chcesz rosnąć – nie miej więc wyrzutów sumienia, gdy odpisanie wszystkim obserwatorom zajmuje ci kilka godzin, które wolisz poświęcić bliskim. Zaniedbywanym (w twoim odczuciu) bliskim, bo przecież content sam się nie tworzy.

Wszystko to, co piszę, wydaje się oczywiste. Ale robię to, bo wiem, że rzeczy oczywiste czasem warto powiedzieć na głos. I dziś chcę przypomnieć, że życie w poczuciu „muszę” i spełnianie oczekiwań obcych ludzi jest najprostszą drogą do wypalenia. Nie warto tak siebie krzywdzić. Zwłaszcza że ci, którzy naprawdę Ci kibicują – rozumieją, że na robienie tych wszystkich fajnych rzeczy w sieci też potrzebny jest czas.

Leave a Comment

Skip to content