Tup, tup, tup. Weekend nadchodzi. Słyszycie jak już jest blisko? Czujecie jego gorący oddech na karku? Bo ja tak! I wbrew pozorom – dobrze mi z tym. Soboto, niedzielo, przybywajcie, porwijcie mnie w swe szalone ramiona!
Kto by pomyślał… Jeszcze niedawno, wstając wcześnie rano na uczelnie, przeklinałam ile się da na tę nieludzką godzinę i ciągłe bycie w drodze. Obiecywałam sobie, że najbliższy wolny od uczelni weekend (czyli 1/2 grudnia) spędzę w domu, śpiąc do szalonej godziny dziesiątej i wieczorami oglądając durne filmy w telewizji… Takie plany na szczęście nigdy mi się nie sprawdzają.
Ostatni tydzień minął mi przedziwnie. Marazm, zniechęcenie do pracy czy nauki oraz wieczne zatopienie w lekturze „Pana Lodowego Ogrodu” sprawiły, że w ciągu ostatnich pięciu dni nie zrobiłam nic. Dosłownie. Dziś więc nadrabiam i szykuję się do weekendu.
Jutro jedziemy na ślub i przyjęcie, kogoś z rodziny, oczywiście. Będziemy w innej części Polski, więc czeka mnie podróż, potem zabawa, a potem podróż powrotna w nocy. Na szczęście nie jestem kierowcą, więc mogę spać w aucie, he he he (szyderczy śmiech). Ale nim te radosne chwile nadejdą, muszę dziś zmierzyć się z odwiecznym problemem każdej kobiety: którą sukienkę założyć?! Aww, wybór nigdy nie jest łatwy. Poza tym trzeba się zrobić na bóstwo i zrelaksować, by jutro poszaleć. I koniecznie naładować aparat. Niewiele, ale i tak o czymś zapomnę.
W niedzielę natomiast z samego rana – Poznań! A właściwie Poznańskie Dni Fantastyki! Jako konwentowy zwierz i osoba całkowicie uzależniona od tej atmosfery nie mogę się doczekać! Będę siedzieć ze stoiskiem więc wszystkich gorąco zapraszam. Ulotki już przygotowałam… Pozostało spakować dziś książki, ogarnąć plakaty i pięć razy sprawdzić czy o niczym nie zapomniałam (taśma, nożyczki, marker, długopis, tratata). I tutaj jak powyżej: czegoś nie wezmę, na bank.
Pozostając w konwentowych klimatach jeśli nie zechcecie kupić mojej książki… to i tak zapraszam na stoisko. Przewiduję loterię z losami za 1 zł i dwoma szczęśliwymi zwycięzcami. Poza tym każde towarzystwo mile widziane. Jej, jej, jestem podekscytowana, jakkolwiek infantylnie to brzmi. Ale gdy Druga Era zabiera się za konwent – to musi się udać!
Jeśli jednak nadal z jakiś powodów postanowicie omijać moją osobę szerokim łukiem – pamiętajcie, że „Bo śmierć to dopiero początek” oraz „Strach – zbiór opowiadań grozy” zostały przekazane na nagrody w konkursach. Może ta opcja będzie Wam odpowiadać.
Hmm, tak więc sobie myślę, że do listy zadań na dziś muszę dopisać uszykowanie jakiegoś cosplay’u… Lubię to.
A teraz się z Wami żegnam w barrrddzo optymistycznym nastroju i biorę się do pracy, którą oczywiście pozostawiłam sobie na dziś. Jeszcze trochę i zacznę się tytułować Królową Lenistwa – ale ten tydzień był naprawdę dziwny i wierzę, że po weekendzie wróci mi dusza małego pracoholiczka.
Mam nadzieję, że do zobaczenia w niedzielę w Poznaniu! A jeśli nawet nie, to i tak Wam życzę: udanego weekendu, kochani! 🙂